Zostałyśmy z mamą same na noc w domu.
Około północy mama w łazience szykowała się do snu, a ja w swoim pokoju, już w piżamie i w domku zrobionym z poduszek i kołdry, pierwszy raz oglądałam „Psychozę” Alfreda Hitchcocka. W zupełnej ciemności, nie licząc światła latarni, które wpadało do mojego pokoju przez wielkie okno wychodzące prosto na ulicę.
Nie mogłam oderwać wzroku od ekranu, włoski zjeżyły mi się na karku, czekałam w napięciu na to, co się wydarzy…Wtem! Na ulicy rozległ się straszny hałas, coś z hukiem spadło na ziemię, a ja aż podskoczyłam i zburzyłam swój domek z kołdry i poduszek.
Coś szurało okropnie na naszym podjeździe, jakby ktoś ciągnął za sobą po ziemi coś bardzo ciężkiego.
Szur, szur.
– Mamoooo! – wydarłam się i wybiegłam z pokoju. – Ktoś jest na zewnątrz!
Szuranie nie ustawało. Po chwili obie, w szlafrokach i kapciach, mama z kijem od szczotki, ja od mopa, wyszłyśmy na zewnątrz. Obeszłyśmy dom dookoła, szukając źrodła hałasu. W końcu je znalazłyśmy.
Nasze metalowe pojemniki na śmieci, wszystkie co do jednego, leżały rozbebeszone na podjeździe. I nie tylko nasze. Wszystkie śmietniki na całej ulicy były powywracane, a ich zawartość wyciągnięta na zewnątrz.
Na ulicy, na której nie było żywej duszy.
Byłyśmy tam tylko ja i moja mama, w szlafrokach i kapciach, z kijem od szczotki i kijem od mopa.
Światło latarni zaczęło migotać.
Nagle poczułyśmy, że ktoś jest za naszymi plecami. Odwróciłyśmy się powoli.
W cieniu spowijającym róg domu coś się poruszyło i…

…i wyszedł z niego pies.
Dokładnie bardzo młody owczarek niemiecki. Bardzo zadowolony owczarek niemiecki, który z wesołymi szczęknięciami zaczął nas obskakiwać, próbując złapać nasze kije od szczotki i mopa.
Przewrócił kosze, bo był głodny.
W sumie mu się nie dziwię.

***
Nie umiem w historie z dreszczykiem, ale znam kogoś, kto umiał.

Kiedy zorientowałam się, że dziś wypadają 120. urodziny Alfreda Hitchcocka, od razu wiedziałam, że coś wam z tej okazji napiszę. Widzicie, Hitchcock to jeden z moich najukochańszych twórców kina, chociaż mam wrażenie, że przez moje pokolenie niewystarczająco doceniany. Niby wszyscy wiemy, jak wygląda (taki starszy pan z wydętą dolną wargą, zawsze w garniturze), że wyreżyserował PtakiPsychozę i że to mistrz suspensu (czymkolwiek ten suspens jest, to na pewno ma coś wspólnego z dreszczem na plecach i ze strzelbą na ścianie) i wydaje się, że to wystarczy, że już nie trzeba oglądać. Ot, kolejny z całego mnóstwa reżyserów, o których trzeba trochę wiedzieć, bo wypada, ale zbyt hipstersko popularny, oczywisty i oklepany, żeby go oglądać.

Też tak kiedyś myślałam. Potem jednak przyszło lato, które spędzałam po części samotnie, bo Konrad pracował w innym mieście, a ja zamykałam właśnie pierwszy rok studiów doktoranckich i pierwszy rok prowadzenia zajęć ze studentami. W upalne wieczory snułam się po domu i z nudów oglądałam telewizję i seriale. Nie pamiętam już, na co trafiłam. Czy to był jakiś dokument o Alfredzie, czy pierwsze odcinki Bates Motel – nie wiem, ale coś we mnie drgnęło. A potem już nie było odwrotu. Wpadłam w wir dreszczowców.

Nadal było to lato po części samotne, ale spędzałam je daleko od rodzinnego domu. W mrocznej, wiktoriańskiej posiadłości, w przydrożnym motelu skąpanym w deszczu, w mieszkaniu z oknem na podwórze, w nadmorskim miasteczku i w pracowni architektonicznej.

Tak.

To w tych miejscach dzieje się akcja moich ulubionych filmów Alfreda Hitchcocka, które z okazji dzisiejszej rocznicy wam polecam.

“Rebeka” (1940)

“Rebeka” została nakręcona na podstawie książki Daphne du Maurier o tym samym tytule (książkę również bardzo, bardzo polecam!). Młoda dziewczyna pracuje jako dama do towarzystwa pewnej zażywnej, starszej pani, która spędza lato w hotelu w Monte Carlo. Całymi dniami w milczeniu wysłuchuje potoku słów pani van Hopper, której głównym zajęciem jest oplotkowywanie innych ludzi. W tym samym hotelu zatrzymuje się również młody, bogaty wdowiec Max de Winter, na którego pani van Hopper ma chrapkę. Dlatego też, gdy ostatniego dnia na jaw wychodzi że nieśmiałe dziewczę do towarzystwa i bogacz spotykali się za jej plecami, nie szczędzi zakochanej dziewczynie przykrych słów, mówiąc, że Max de Winter nigdy nie będzie jej kochał tak jak swojej pierwszej żony… Rebeki, oczywiście. Po krótkim okresie narzeczeństwa niezamożna dziewczyna staje się drugą panią de Winter, a mąż zabiera ją do swojej mrocznej, wiktoriańskiej posiadłości, wśród której murów kryje się wiele tajemnic…

Max de Winter i jego przyszła żona. Czy małżeństwo z niewinną dziewczyną pomoże mu uporać się z demonami przeszłości? 😉

Dlaczego warto obejrzeć: dla klimatu, takiego mrocznego, gęstego, właściwego tylko czarno-białym filmom dziejącym się w wiktoriańskich posiadłościach; dla historii Kopciuszka, której życie po ślubie z księciem wcale nie okazało się bajkowe; dla świetnej historii; dla przerażającej pani Danvers, słodkiej pani de Winter i bardzo smutnego pana de Wintera; by zobaczyć, jak wyglądał Lawrence Olivier – mąż Vivien Leigh, czyli Scarlett O’Hary z “Przeminęło z wiatrem”.

Młoda pani de Winter staje w drzwiach Manderley. Już po jej minie widać, że nie będzie łatwo
Ochmistrzyni pani Danvers, która uwielbiała Rebekę. Jak myślicie, jak zareagowała na wieść o tym, że inna ma zająć jej miejsce?
“Panie Scarlett O’Hara, a może wyjąłby pan kij z tyłka i zagrał choć trochę zakochanego?”

“Okno na podwórze” (1954)

James Stewart i Grace Kelly w jednym filmie to jest coś wspaniałego <3 Akcja “Okna na podwórze” dzieje się tylko w jednym miejscu – w mieszkanku fotografa, z którego rzeczony fotograf nie może się ruszyć, ponieważ ma złamaną nogę. Z nudów zaczyna obserwować swoich sąsiadów. Pewnego wieczoru wydaje mu się, że jest świadkiem morderstwa. Swoimi podejrzeniami dzieli się z prześliczną Grace Kelly, której rola w jego życiu jest niejasna. Dziewczyna wpada do niego każdego wieczora, za każdym razem w nowej kreacji, a czy jest jego dziewczyną, kochanką czy tylko przyjaciółką – nie mam pojęcia. Wiadomo za to, że jest bardzo ciekawska i razem ze Stewartem chce rozwiązać zagadkę zaginięcia sąsiadki z naprzeciwka…

“Dobra, czy w tej walizce, którą taszczy ze sobą po schodach, jest to, co mi się wydaje?”

Dlaczego warto obejrzeć: bo to od początku do końca świetny film; bo James Stewart i Grace Kelly to kwintesencja starego Hollywood; bo nie wiem, jak można nakręcić film o patrzeniu przez okno, który tak wciąga.

Gdzie obejrzeć: Chili

“Nie musisz tak ciągle patrzeć przez to okno…”
“Serio, Jimmy, co ty tam widzisz?”
“Grace, szkoda, że wyszłaś za tego księciunia z Monako. Zrobilibyśmy jeszcze tyle dobrych filmów…”

“Zawrót głowy” (1958)

Kolejny film z Jamesem Stewartem, który tym razem występuje w roli byłego detektywa. Byłego, ponieważ cierpi na zawroty głowy i lęk wysokości spowodowane traumą po wypadku, w którym zginął jego partner. Gdy znajomy prosi go o pomoc w przypilnowaniu żony, która każdego dnia udaje się w nieznanym kierunku, detektyw z początku odmawia, ale wkrótce daje się wciągnąć w mroczną grę. Jego obsesja na punkcie pięknej Kim Novak staje się coraz większa…

“Mam obsesję na twoim punkcie, stój spokojnie!”

Dlaczego warto obejrzeć: dla klimatu, dla klimatu, dla klimatu! <3 Dla Jamesa Stewarta; by zrozumieć, dlaczego bracia Waglewscy nazwali swój zespół Kim Novak; dla zobaczenia najpiękniejszego koka banana w historii kinematografii; dla suspensu, który zaskoczy chyba każdego.

Gdzie obejrzeć: Netflix, Chili

“Twój mąż wynajął mnie, bym cię śledził, a nie z tobą romansował, Kim Novak”
“Zapraszam do walca…”
“Wiem, że głupkowato się śmieję, ale w łóżku przede mną leży naga blondynka…”

“Psychoza” (1960)

“Psychoza” to jedyny film Alfreda Hitchcocka, na którym zasłoniłam sobie oczy i była to scena końcowa. Marion Crane (w tej roli Janet Leigh, matka Jamie Lee Curtis) marzy o rozpoczęciu nowego życia z ukochanym mężczyzną. Po miłosnym spotkaniu w hotelu, podczas którego rozmawia z nim o przyszłości, kobieta wraca do pracy i dostaje od szefa plik banknotów, który ma wpłacić do banku. Taki plik zmieniłby wiele w życiu Marion. Dlatego kobieta decyduje się na desperacki krok, który prowadzi ją prosto do spowitego deszczem przydrożnego motelu Normana Batesa…

“Och, Boże, przecież mogłabym za to kupić przydrożny motel wraz z jego właścicielem…”

Dlaczego warto obejrzeć: bo to klasyk nad klasykami; bo nieźle się zaskoczysz, o ile już nie poznałeś zakończenia tej historii; bo cały czas masz nadzieję, że wszystko potoczy się inaczej; bo doskonale rozumiesz motywację Marion; bo będziesz chciał pogłaskać Normana Batesa; bo więcej nie zatrzymasz się w przydrożnym hotelu.

Gdzie obejrzeć: Netflix, Chili

“Mówiłam ci, byś nie odkręcał wody w kranie, jak jestem pod prysznicem!”
“Norman, obiad!”
“Nie chcę nic mówić, ale mam przeczucie, że ta scena przejdzie do historii kina, więc krzycz, jakby cię obdzierali ze skóry, Janet”
Tu nic nie napiszę. Kocham to zdjęcie <3

“Ptaki” (1963)

Na zakończenie – “Ptaki”. Film, po którym akcje wszystkich ptaków na giełdzie mojej miłości drastycznie spadły. Do dziś, spacerując nad brzegiem morza, nieufnie patrzę na chmary mew, które udają, że są zupełnie niegroźne. Blondwłosa Melanie spotyka w sklepie zoologicznym przystojnego prawnika. Zaintrygowana kobieta postanawia sprawdzić, kim był jej rozmówca, i jedzie za nim do nadmorskiej miejscowości, by podarować mu parę papużek nierozłączek. Ptaki w miasteczku zachowują się dziwnie – siedzą rzędami na dachach domów i na drutach elektrycznych, obserwując coraz bardziej zaniepokojonych ludzi…

Dlaczego warto obejrzeć: by zrozumieć, jakim geniuszem musiał być Hitchock, by ze średniego opowiadania Daphne du Maurier zrobić arcydzieło. I by zrozumieć, jak można ludzi nastraszyć ptakami. PTAKAMI.

Gdzie obejrzeć: Chili

“No dobra, to co mnie tu zaatakuje? Morderca w prochowcu? Szalona kobieta? Co? Ptaki?!”
“Nie zwracajcie na nie uwagi, one nas tylko obserwują, są zupełnie niegroźne”

***

Tu zamykam swoją listę, chociaż mogłabym jeszcze pisać bardzo długo. Jeśli przez ten post zobaczycie choć jeden z tych filmów, będę bardzo szczęśliwa, że dzięki mnie poznaliście chociaż wycinek z filmografii Alfreda Hitchcocka. A jeśli już oglądaliście i chcielibyście podzielić się swoimi opiniami albo filmami, które najbardziej was wystraszyły, chodźcie na fanpejdż. Mam dziś ochotę na dyskusję o dobrym kinie <3

A Tobie, Alfredzie, wszystkiego najlepszego, gdziekolwiek jesteś!