Znamy się już rok. Głównie z Internetu, ale przecież to w żaden sposób nie umniejsza wartości naszej znajomości. Znamy się już rok, a ja jeszcze nigdy nie zdobyłem się na odwagę, żeby cię gdzieś zaprosić. Aż do dziś.

Ale zanim przejdziemy do tego krępującego momentu, kiedy próbuję przełamać swoją chorobliwą nieśmiałość, ukryć za plecami spocone dłonie, opanować drżący głos i w końcu zaprosić cię na randkę, musimy dopełnić formalności. W ubiegłym tygodniu obiecałem oddać wam dwa podpisane przez autora seksualne poradniki Grahama Mastertona. Wybór nie był łatwy, więc jeśli ktoś nie zgłosi się po książkę, inni czekają w kolejce.

Dla Milki “Magia Seksu”, żeby już nie żałowała tego komentarza. Nie ma nic wstydliwego w wiedzy, jak wygląda wibrator do stymulowania punktu G. W ogóle w wiedzy nie ma nic wstydliwego.

A do Kat powędruje “Potęga seksu”. K czuje słabość do kobiet, które pokazują swoim facetom dokładnie te same opowiadania, które ona pokazuje mi. Kathinna będzie miała co sobie z chłopakiem poczytać. Z rękoma pod kołderkami i bez konieczności przyprawiania sobie nowych wagin.
Autorki komentarzy proszę o wiadomość z adresem do wysyłki. Najlepiej z maili przypisanych do kont, żebym miał pewność, że to one. Najlepiej pod tytułem “Masterton”.
Formalności za nami, więc przejdźmy do przyjemności.

Zapraszam cię na randkę. I ciebie, i ciebie. I jego. Chłopców i dziewczynki. Fanów i hejterów. Każdego, kto tylko chce z nami wyjść. Bo K też idzie. Może iść każdy, kto potrafi wykrzesać z siebie odrobinę spontaniczności i entuzjazmu. Możesz wziąć ze sobą kogo chcesz. Chłopaka, dziewczynę, przyjaciół, babcię, psa albo wszystkich na raz. Im nas więcej, tym fajniej.

Przygotowywać się jakoś specjalnie nie musisz. Wystarczy, że ubierzesz się wygodnie. Ale jeśli weźmiesz ze sobą jakiś kocyk albo leżaczek, to na pewno będzie fajniej. Dobrze też pamiętać o czymś smacznym do jedzenia i picia. My już jesteśmy gotowi, Ty, jeśli chcesz nas dogonić, musisz się pośpieszyć. Przepraszam, że informuję cię w ostatniej chwili, ale wiesz. Spontan. Zawartość naszego koszyka wygląda tak.
Ulubiony koc z Wonder Woman, stały towarzysz naszych wyjazdów. Red Bull, żeby przypadkiem nie zasnąć. Aero, bo nie ma randki bez deseru. Takie jest prawo. Nowe napoje Tymbarka, bo są bardzo fotogeniczne, a jeszcze ich nie piliśmy. Tatar, bo surowe mięso nigdzie nie smakuje tak dobrze, jak w nocy pod gołym niebem. Scyzoryk i Zippo, bo nie wychodzę bez nich z domu. Bo jak bez scyzoryka miałbym wypić to pyszne Pinot Noir? I jak bez Zippo miałbym palić, patrząc w gwiazdy?

Bo o to chodzi w naszej małej randce. Uderz gdzieś za miasto dziś wieczorem, żeby nie oślepiały cię światła  i patrz z nami na deszcz spadających gwiazd. Dzisiaj przypada szczyt aktywności Perseid. Na naszym niebie pojawią się setki spadających gwiazd. Możliwe, że nawet sto na godzinę. Możliwe, że nawet więcej. Wiecie, ile życzeń można w tym czasie wypowiedzieć? Jestem pewien, że starczy dla każdego.

PS. Nie zapomnijcie cyknąć fotki, może wyjdzie z tego fajna galeria 😉