Czarownicująca wsypała wczoraj wasz babski spisek. Zastanawiało mnie, co wy tak długo robicie w drogeriach. Tak, wiem, tyle kolorowych rzeczy, buteleczek i kartoników. Wszystkiego trzeba dotknąć i obejrzeć z każdej strony. Porozmawiać z ekspedientką na temat nowości i promocji. Po jej odejściu odetchnąć z ulgą, bo “przecież ona zupełnie się nie zna. Kto je tu zatrudnia?” Trzy razy dokładnie przyjrzeć się każdej cenie, żeby przypadkiem promocji nie przegapić. Ale i tak, pomimo tych wszystkich super ważnych czynności, zawsze odnosiłem wrażenie, że spędzacie tam podejrzanie dużo czasu.

I miałem rację.
Nie ukrywam, o KWC już słyszałem. Jednak do tej pory byłem przekonany, że to taka blogowa gra. Że po prostu każda blogerka pokazuje swój ulubiony kosmetyk i już. Ale nie. Technologia w służbie kobiety.
– K, Ty o tym wiedziałaś?
– A kiedy ostatni raz przeglądałeś swój telefon?
– ???
– Musiałam, nie ma wersji na Windowsa.
– No wiesz?
– Oj tam – uśmiecha się słodko i przechyla głowę w ten swój specjalny sposób – i tak mi zawsze wrzucasz telefon do torebki. Idź na lody, a ja sobie maseczki poszukam – i odchodzi w labirynt półek uzbrojona w mój telefon i instynkt łowcy.
Lody są, papieros jest, ławeczka jest. W pokera nie pogram, bo niespodziewanie straciłem telefon, ale Kindla mi nie odbierze, mogę poczytać. 40 stron, 3 fajki i plamę na koszuli później stwierdzam, że coś jest nie tak. K zastaję już przy kasie, więc pretensji mieć nie mogę, kończy się na lekkim marudzeniu. Ale rzut okiem na wnętrze drogerii przyprawia mnie o dreszcz. Wy naprawdę z tego korzystacie. Widzę dziewczynę, która chyba skanuje kod kreskowy. Inna zerka raz na ekran, raz na półkę z farbami. Przy wyjściu widzę parę. Co do nich mam pewność, bo widzę charakterystyczny fiolet na ekranie. Wybierają mu żel do włosów. Ona taka szczęśliwa i dumna z siebie. On taki zagubiony. Amator.
Kiedyś, kiedy skanery kodów dopiero pojawiały się w komórkach, byłem przekonany że zrewolucjonizują zakupy. Później zupełnie o tym rozwiązaniu zapomniałem, myślałem, że nikt z tego nie korzysta.
A tu proszę. XXI wiek w drogeriach.
I w sumie niby świadome zakupy, wszystko super, a i tak nic nie działa na was jak kawał twardego, kolorowego i seksownego/uroczego/słodkiego opakowania.
Za prąd zapłacę przelewem. Przeleje elektrowni trochę szamponu
A wnętrze zawsze można poprawić, czyż nie?