Stare słowiańskie przysłowie mówi, że “lajf is brutal and full of zasadzkas”. I mówi prawdę. Mało kto zdaje sobie jednak sprawę z pochodzenia tych słów. “Lajf” nie jest bowiem spolszczonym angielskim “life”, a zniekształconym przez czas imieniem żony1 dzielnego woja Ziemowita2, która słynęła z bycia straszną małpą. Słynęła tak bardzo, że jej imię na wieki stało się synonimem wrednej baby. Dlatego współczesna wersja tego przysłowia powinna brzmieć, “bycie z kobietą jest brutalne i pełne pułapek”, a nie “życie jest brutalne i pełne pułapek”. Jak nie wierzycie, to zapytajcie Miodka.
Moje życie jeszcze nigdy nie było tak pełne zasadzek, jak przez ostatnie lata. K jest chodzącym paradoksem. Z jednej strony spódniczki, kosmetyki, koszule, kucyki pony, “Jane Eyre”, Jane Austen, siostry Bronte i zasadniczo najbardziej kobieca ze wszystkich kobiet, jakie w życiu spotkałem. Z drugiej, wbrew temu, możecie myśleć, najmniej kobieca kobieta jaką spotkałem. Wyjątkowo umiarkowana ilość fochów, bezproblemowość, skrajnie niska kłótliwość, zerowa roszczeniowość, Stephen King, Masterton i Światowid jeden wie co jeszcze. I nie jest to tylko moja opinia. W trakcie męskich gadek w wąskim gronie regularnie odbiera mi się prawo do narzekania, kiedy rozmowa schodzi na dziewczyny. “K to nie dziewczyna, K to fajny kumpel w długich włosach”, jak zwykł mawiać mój przyjaciel. A mimo to na pułapki trafiam na każdym kroku.

Najprostszy sposób, żeby w taką wpaść, to się odezwać. Nie ma na świecie heteroseksualnego mężczyzny, który jakiejś w swoim życiu nie zaliczył. Klasyczna zasadzka to ta, którą zastawiają same z pełną premedytacją. Mają w tym celu przygotowane całe zestawy pytań, na które nie ma dobrej  odpowiedzi. Na przykład najbardziej stereotypowe “niewinne” pytanie o wagę.
“Kochanie, czy te spodnie mnie pogrubiają?”
Powiesz, że nie, to zapyta “czy w takim razie jestem po prostu tak gruba?” i wpadniesz w następną (wpadać tak można w nieskończoność), powiesz, że tak, tym bardziej nie żyjesz. 
Albo o kobietę.
“Czy ona ci się podoba?” i od razu umarł w butach. Nie ma dobrej odpowiedzi, chyba że jesteś z K. K lubi obczajać fajne dupeczki. Ale właściwie i tak umarł w butach, bo nigdy nie wiesz, czy to co powiesz w tej chwili, nie zostanie wykorzystane przeciw tobie za dziesięć lat. Zresztą nie musi się to obrócić przeciw tobie w sposób bezpośredni. Pozwolę sobie przytoczyć przykład kolegi, który nieopatrznie powiedział swojej wybrance, że podoba mu się Megan Fox. Na drugi dzień przyszła do niego w czarnych wyprostowanych włosach. On naprawdę kochał jej naturalne lekko rude i lekko zakręcone włosy. Do dziś powtarza, że miał szczęście, że cycków sobie nie zmniejszyła.
Ja, mimo że taki czujny, taki zakochany i taki w ogóle sam nadziałem się wczoraj na dwie. O pierwszej wiecie już z fanpage`a

(function(d, s, id) { var js, fjs = d.getElementsByTagName(s)[0]; if (d.getElementById(id)) return; js = d.createElement(s); js.id = id; js.src = “//connect.facebook.net/en_US/all.js#xfbml=1”; fjs.parentNode.insertBefore(js, fjs); }(document, ‘script’, ‘facebook-jssdk’));

Druga zaskoczyła mnie w łazience. I właśnie ona należy do tego wredniejszego, głupszego i straszniejszego gatunku. Kiedy wpadasz sam, we własne sidła. Omówmy to na przykładzie, będzie prościej.
Powolnie i leniwie, gdyż czwartek to już praktycznie sobota, szykujemy się do wyjścia. Coś tam się śmiejemy, jak zwykle planujemy jak podbić świat, a przede wszystkim co zjeść na śniadanie, myjemy zęby i takie tam. Nagle, przez nagły przypływ uczuć, z umysłem uśpionym gorącym prysznicem i brakiem kawy, palnąłem jak ostatni kretyn:
– Mała, ale ci się tyłek poprawił – kładąc na tyłek akcent soczystym klapsem. A w lustrze, w jej spojrzeniu, w jej uśmiechu, w całym jej obróconym o sto osiemdziesiąt stopni jestestwie widzę, że popełniłem błąd. Błąd niewybaczalny.
– W sensie, że się zaokrąglił?
Tadam! Jestem trupem. Jeszcze przed pierwszą kawą. Właśnie w takich chwilach młody mężczyzna ma szansę przekonać się o swojej śmiertelności. Hej, wczoraj jechałeś ponad 200km/h, cieszyłeś się że żyjesz, prędkość była twoja, świat był twój, a dzisiaj czujesz, że dotarłeś do końca swojej ścieżki, bo wpadłeś pod galopujący gniew miłości swojego życia. Jedno zdanie, złe na tak wiele sposobów.
1. Poprawił, bo wcześniej był kiepski.
2. Poprawił, bo się zaokrąglił.
3. A tak w ogóle to nie mów do mnie mała, i co ty sobie w ogóle myślisz w ogóle.
4. Wszelkie formy lepsza, bardziej, mocne, większe to strzał w stopę. Lepsze niż czyje? Bardziej niż kogo? Mocniej niż z kim? Większe więc się spasłam?
5. Wszystkie trzy i następne czterdzieści trzy, na które w życiu byś nie wpadł.
6. I jeszcze trzynaście.
Ale ona nie pyta dalej. Ona patrzy tym swoim wszystko rozumiejącym spojrzeniem, które kiedyś uczyni ją tak wspaniałą i tak straszną matką zarazem. Uśmiecha się uroczo. Tym słodkim uśmiechem numer pięć, który postronny obserwator wziąłby za przemiły. Patrzy dalej, prosto w oczy. Uśmiecha się dalej, prosto w oczy. I mówi:
– Uciekaj – jedno słowo, tak proste, tak oczywiste, znaczeniowo tak jednoznaczne. Ale ja wciąż przed pierwszą kawą. Ja wciąż zaspany. Nie do końca świadomy i zakochany. Naiwnie i trochę idiotycznie zadaję pytanie. Z tych zasadniczych. Najstarsze pytanie znane ludzkości. Właściwie słowo, które gdy zostało wypowiedziane po raz pierwszy, stworzyło i zdefiniowało pytania w ogóle i przy okazji wymyśliło znak zapytania.
– Co?
– Uciekaj. Uciekaj albo giń.
Lajf is brutal.
Lajf is brutal and full of zasadzkas.
Lajf is brutal and full of zasadzkas i czasami kopas w dupas.
1. Do dziś nie wiadomo, dlaczego nosiła męskie nordyckie imię. Może dlatego, że polskie kobiety są twardsze od wikińskich facetów. Może dlatego, że wikingowie byli pipkami i Ziemowit wziął sobie jakiegoś za żonę.
2. Nazwisko i pochodzenie Ziemowita ginie w pomroce dziejów, ale powszechnie wiadomo, że wkład jego i jego żony na obecny kształt języka polskiego nie skończył się na pozostawieniu nam przysłowia od którego zaczęła się ta notka. Ale pochodzenie zdania “Ech, Ziomeczku, ty to się masz z tą swoją babą”, to temat na zupełnie inną historię.