Znany polski magazyn, dodatek do Gazety Wyborczej, laureat ćwierci miliona fanów na Facebooku, powiedział, że jakiś facet powiedział, że nie podobają mu się kobiety po pięćdziesiątce i ja wam teraz o tym mówię, mimo że nie ma to żadnego znaczenia.

Zresztą nie tylko mówię, tu macie oryginalnego posta.

Czytanie samego artykułu możecie sobie odpuścić, bo autorka się jakoś szczególnie nie popisała. Przytoczyła kilka reakcji z francuskich mediów i Twittera, podważyła stwierdzenie, że nie mamy wpływu na swój gust, zagroziła, że zaraz się popłacze, nie podała tytułu nowej książki Moixa, żeby przypadkiem jej nie wypromować, i poradziła Francuzkom, żeby nie oglądały prowadzonego przez niego talk-show.
I nie, nie będę się tu nad Aleksandrą pastwił, bo to nie jej wina, że poziom dziennikarstwa w Polsce (zresztą nie tylko) leży i standardy są, jakie są. Zresztą świetnie obrazuje je tytuł tego tego tekstu. Cały świat się z tego nie śmieje, na przykład ja się nie śmieję, a miejsce takich nagłówków jest w dupie, ewentualnie Super Expressie, a nie na łamach szanującego się magazynu. Mam głupią nadzieję, że ktoś z WO spojrzy oryginalny nagłówek, mój nagłówek i zrozumie, że to idiotyczne. Że wszystkie dobre rzeczy które robią, wszystkie wartościowe treści, przykrywa bicie piany w pogoni za klikami.
Fakt, że autorka naiwnie liczy, że nie podając tytułu książki, nie gra w grę podstarzałego skandalisty, też zostawię w spokoju. I wiarę w to, że jej tekst przeczyta jakaś Francuzka i weźmie sobie do serca jej radę, też.
To wszystko jest takie nijakie, że normalnie nie byłoby warto o tym wspominać, ale za atakowanie kogoś za to, że ktoś mu się nie podoba, to wam się karny kutas należy.

Znanemu (podobno) pisarzowi po pięćdziesiątce nie podobają się kobiety po pięćdziesiątce!
So what? Mi się podobają praktycznie same blondynki. I to takie powyżej 25 roku życia. A najchętniej to tak bliżej 30. Moja dziewczyna blondynów nie trawi, chociaż sama jest blondynką. I nie umówiłaby się z niskim facetem. Mam kolegę, któremu dziewczyny nie podobają się w ogóle, i myśl o jakiejkolwiek romantycznej relacji z kobietą jest dla niego bardzo niesmaczna. I wiecie co? Żadne z nas , wbrew temu, co sugeruje ten artykuł w WO, tego nie wybrało. Nie decydowaliśmy, co nam się będzie podobać. Zdecydowano za nas. Zdecydowały geny, środowisko, wychowanie, wcześniejsze relacje, relacje które obserwowaliśmy i tysiące innych malutkich czynników.
Ja nie podobam się komuś, ktoś nie podoba się mi i, niezależnie od powodów, wszyscy mamy do tego prawo. On nie powiedział, hej, pięćdziesiątki są paskudne, nie da się ich kochać. Powiedział hej, nie podobają mi się pięćdziesiątki, nie potrafię ich kochać. To subtelna różnica, ale różnica.
I nie ma sprawy, więcej pięćdziesiątek dla ludzi, którzy chcą je kochać. Nie ma co wpadać w histerię, nie ma się co obrażać. Nie jesteśmy dziećmi. No, może oprócz pięćdziesięciodwuletniej Colombe Schneck, skądinąd szanowanej, poważnej dziennikarki i pisarki, która urażona słowami kolegi po fachu, wrzuciła na Insta zdjęcie swoich pośladków ze skierowanym do Moixa podpisem tak wygląda tyłek kobiety po pięćdziesiątce, ty i twój mały móżdżek nie wiecie co tracicie (to nie jest dokładny cytat, ale w miarę dokładnie oddaje ton i treść). Uważam, że są dla siebie stworzeni i szipuję ten związek. Facet po pięćdziesiątce z syndromem Piotrusia Pana i dorównująca mu wiekiem kobieta, która zachowuje się jak urażona piętnastolatka.

Lubcie, co chcecie, i dajcie lubić innym. Tylko błagam, nie lubcie chujowego dziennikarstwa.