Najpierw chciałbym wam podziękować. Za wszystkie piękne życzenia pomyślności na nowej drodze życia. Przydadzą nam się na starej.
A później chciałbym przeprosić tych z was, którzy przez nasz tegoroczny primaaprilisowy żart poczuli się urażeni bądź zawiedzeni. Bo tak, oczywiście, nasze ślubne zdjęcie opublikowane na instagramie i fanpage’u to oczywiście żart.

Ponieważ sam nie za bardzo lubię być nabierany, pomyślałem sobie, że wykorzystamy ten moment uwagi i przez chwilę porozmawiamy o fejkach w Internecie. Bo zawsze były problemem, ale jeszcze nigdy na taką skalę. Bo widzicie, ten żart powstał w pięć minut, bez wykorzystania żadnej wiedzy o programach do obróbki grafiki, w kilka(naście?) minut, podczas leżenia w wannie z K (czyli wiecie, rozproszony byłem). Zacząłem od znalezienia na telefonie zdjęcia, na którym nasze ustawienie przypomina ustawienie ze zdjęcia ślubnego. Nie było trudno, za bazę posłużyło to zdjęcie, które zrobiliśmy sobie rok temu po komunii mojego kuzyna.

Kolejnym krokiem było wgranie zdjęcia na stronie oferującej darmowy dostęp do opartego na sztucznej inteligencji oprogramowania do generowania obrazów. Palcem po telefonie zaznaczyłem (niezbyt dokładnie) nas, w kolejnym oknie wpisałem co chciałbym żeby pojawiło się w zaznaczonym miejscu: postacie na zdjęciu ubierz w suknię ślubną i garnitur, żeby wyglądały jak państwo młodzi na ślubie, jeśli mnie pamięć nie myli, na pewno nic dużo bardziej skomplikowanego, żałuję, że nie zrobiłem screena, ale nie planowałem wtedy tego wpisu.
Następnie wybrałem zdjęcie, które najbardziej mi odpowiadało, wybrałem je do dalszej edycji, zaznaczyłem, znowu niezbyt dokładnie, tło za nami i poprosiłem program o zamienienie go na tło odpowiednie dla ślubu w stylu boho. Zapisałem obrazek, który wyglądał najsensowniej, w darmowym oprogramowaniu nałożyłem lekki filtr i ziarno, żeby zamaskować niedociągnięcia i dopasować obrazek stylem do reszty publikowanych zdjęć, i włala. Tak powstał żart wart, jak do tej pory, 9000 polubień, ponad 60 tysięcy organicznego zasięgu, morza życzeń pomyślności (za które jeszcze raz z niedoszłą panną młodą dziękujemy) i kilkanaście oburzonych telefonów od najbliższych, których nie zaprosiliśmy na ślub.

I tak, jestem pewien, że teraz to już wszyscy widzimy, że to fake. I tak, zdaję sobie sprawę, że wiele osób przejrzało nas od razu. Ale wiele osób nie i dlatego martwię się, że niedługo będziemy żyć w tym uczuciu strachu przed pierwszokwietniowym wydymaniem przez cały rok.
To było kilka minut pracy (a może raczej zabawy), bez specjalnych prób ukrycia niedociągnięć. Siedzieliśmy i zastanawialiśmy się, czy na pewno na drugi rzut oka widać, że to zdjęcie jest manipulacją i uznaliśmy, że tak. W końcu pannom młodym ręka zazwyczaj nie zamienia się w magiczny sposób w bukiet, garnitury nie są zazwyczaj wycięte przy połach w kwadrat, a lampiony nie zwisają znikąd.

Dlatego poprosiłem sztuczną inteligencję, żeby napisała nam jak rozpoznać żarty próby oszustwa stworzone przy jej pomocy. Oto jej odpowiedź:

I chociaż stylu się chatowi gpt podrobić nie udało, to jego wskazówki są całkiem celne, więc spójrzmy jeszcze raz na nasz dzisjeiszy żart.
Sztuczna intliegnecja widocznie nie poradziła sobie z moimi włosami. Miała też problem z dłonią K. Zamiast oznezcania miejsca dla niepełnsoprwanych, na którym staliśmy, stworzyła coś, co przypomina niebo lub krawędź basenu. Pomiędzy nami zza drzew prześwieca kamienica. Za mną stoi coś, co wygląda jak lodówka albo szafka z garażu mojego teścia. Jestem pewien, że potraficie wskazać jeszcze wiele innych nieprawidłowości, ale czasami może być trudno to zauważyć, zwłaszcza kiedy patyrzsz na coś, co wywołuje emocje. Tak już działa nasz mózg. No bo ile razy, czytając ten akapit, zaużawyliście, że przestawiłem szyk liter w słowach?

Pamiętajcie o tym w przyszłości. Pamiętajcie, że zajęło mi to kilka minut i nawet specjalnie nie próbowałem was oszukać. Próbowałem stworzyć czytelny żart i opublikowałem go w dniu, w którym można się było żartu spodziewać. Pamiętajcie, że to dopiero początek tej technologii i zapowiada się, że będzie coraz przystępniejsza i coraz dokładniejsza.
I, co najważniejsze, pamiętajcie, że w życiu nie włożyłbym takiego garnituru.
Od tego chyba powinniśmy zacząć. To powinien być pierwszy punkt krytycznej analizy treści. Czy to, co widzę, wydaje mi się prawdopodobne i czy ktoś może chcieć mnie nabrać, a dopiero później szukać na papieżu w puchówce, żywcem wyjętej z pokazu śnieżnej kolekcji balenciagi, niedoskonałych palców i zębów.

PS Na szczęście jeszcze przez długi czas nie musimy się obawiać sztucznego poczucia humoru.