Z ciekawości, czy dotąd kiedykolwiek temat przewodni Met Gali był poświęcony tylko jednej osobie, prześledziłam jej historię na Wikipedii. Od kiedy śledzę to majowe wydarzenie, czyli od zaledwie kilku lat, gwiazdy i celebryci przywdziewali wymyślne kreacje związane z szerokim tematem przewodnim: ciekawym okresem w dziejach, fascynującym motywem w kulturze czy nurtem w sztuce, a tu nagle postanowiono uhonorować w ten sposób zmarłego w 2019 roku projektanta mody. Tymczasem okazało się, że bardzo często sięgano po dorobek różnych domów mody czy ikon stylu, więc wybranie Karla Lagerfelda i jego twórczości tematem przewodnim tegorocznej fundraisingowej gali Metropolitan Opera w Nowym Jorku, nie było dla nikogo oprócz mnie niczym zaskakującym (o wiele więcej zdziwienia wzbudziła nieobecność Blake Lively, która od kilku lat była niekwestionowaną królową wydarzenia, w zeszłym roku była jednym z organizatorów, a w tym… wrzuciła na Instagrama zdjęcie, jak w łazience ściąga mleko z piersi, podczas gdy jej koleżanki po fachu w wymyślnych kreacjach grały nóżką na wyłożonych białym materiałem schodach opery).

Karl Lagerfeld to postać, która przewijała się w popkulturze przez całe moje życie. Charakterystyczne białe włosy związane w kucyk, czarne nieprzejrzyste okulary, kwadratowa szczęka, proste, doskonale skrojone ubranie i biała kotka na ręku – na pierwszy rzut oka wiadomo było, że to jest właśnie on, a osoba u jego ramienia albo już jest bardzo znana, albo niedługo będzie. Dlatego nic dziwnego, że część z zaproszonych gwiazd postanowiło strojem oddać hołd samej osobie znanego projektanta.

Karl Lagerfeld żyje!

Długie platynowe włosy u płomiennorudej zdobywczyni Oscara Jessiki Chastain wywołały niemały skandal – jak to tak? Tylko na jeden wieczór utlenić sobie swój znak rozpoznawczy, byleby tylko znaleźć się na jak największej liczbie zdjęć i być wspomnianym najwięcej razy? Fani odetchnęli z ulgą, gdy blond włosy okazały się peruką, a według mnie Jessica bardziej w temat przewodni nie mogła trafić, wraz ze swoją tiulową suknią, rękawiczkami i czarnymi nieprzejrzystymi okularami. Nawet minę miała taką samą jak słynący z niezmiennego wyrazu twarzy projektant!

Instagram will load in the frontend.

Trzy z dziewięciu żyć kotki Choupette

Ciekawe, czy gdyby kotka Karla Lagerfelda, znana niemalże tak bardzo jak jej właściciel, mogła oceniać, która interpretacja Jej Puchatości wyszła lepiej, to wybrałaby tę z groteskowo zniekształconą twarzą Doji Cat czy tę podwędzoną z lunaparku przez Jareda Leto? Ja bym obstawiała Leto, na jego miękkich kolanach przynajmniej wygodnie byłoby zwinąć się w kłębek i zasnąć, a kryształki przy sukni Doji by pewnie gryzły w jaśniepański ogon. I ta twarz mogłaby się przyśnić w nocy (tak, nie jestem też fanką aktorskiej wersji musicalu Koty).

Bo że na widok Lil Nas X Choupette uciekłaby, miaucząc wniebogłosy, aż by się jej myszy albinosy chowane na truskawkach odbijały, zupełnie nie wątpię. Ja, bo przyjrzeniu mu się dokładniej, widzę w tym doskonale wyrzeźbionym srebrzystym ciele coś pięknego, chociaż kreacji nie ma tu nawet kilku centymetrów.

Instagram will load in the frontend.
Instagram will load in the frontend.
Instagram will load in the frontend.

Mroczne Ofelie spowite w tiule

Teoretycznie na takim wydarzeniu bardzo ważnym zdaje się wyróżniać się na tle tłumu próbujących wyróżnić się osób. Zastanawia mnie zatem, dlaczego styliści Gigi Hadid, Rity OryBillie Eilish nie postawili na coś bardziej oryginalnego. Czarna bieliźniana zdekonstruowana suknia z pasmami czarnego tiulu co i rusz pojawiała się na schodach w przeróżnych kompozycjach, czy to w takich wydaniach jak u modelki i piosenkarek, czy w dramatycznie teatralnym, jak u Yung Miami, ale koniec końców będę pamiętała jedynie tyle, że było dużo czarnych przezroczystych sukienek, i że brat Billie Finneas O’Connell w skórzanym płaszczu według wielu pozamiatał siostrę.

Instagram will load in the frontend.
Instagram will load in the frontend.
Instagram will load in the frontend.
Instagram will load in the frontend.
Instagram will load in the frontend.

Kreacje i supermodelki z lat 90.

Przyznam szczerze, że najbardziej czekałam właśnie na ten moment, w którym na schodach pojawią się gwiazdy w kreacjach vintage. Co prawda spodziewałam się więcej odniesień do minionej mody, prawdopodobnie wielu nie wyłapałam albo o nich nie przeczytałam, ale kilka ważnych jednak mi się udało. Jak tę czarną suknię od Chanel, która w 1993 roku odsłaniała brzuch posągowej Cindy Crawford, by 30 lat później zostać odtworzona dla Margot Robbie. Aktorka wygląda ładnie i ponętnie, ale ciężko jest konkurować z supermodelką, która takie kreacje nosiła niczym przylegającą do ciała drugą skórę. Podobnie w przypadku Duy Lipy, która włożyła suknię ślubną, noszoną na wybiegu w 1992 przez roześmianą Claudię Schiffer. Niestety piosenkarka chyba zostawiła w taksówce kapelusik i marynareczkę, które podkręcały prostotę sukni i wyszło trochę mdło, chociaż nie ukrywam, że całkiem ładnie. Ale nie tego się oczekuje od Met Gali, by wszyscy wyglądali po prostu ładnie. Oni mają poruszać wyobraźnię, a tu mi nawet nie drgnęła powieka.

Instagram will load in the frontend.
Instagram will load in the frontend.

Niektóre z supermodelek chodzących w latach 90. w pokazach Karla Lagerfelda we własnej osobie pojawiły się na schodach przez Metropolitan Opera. Kate Moss zabrała ze sobą córkę Lilę, i pomimo wielu negatywnych opinii na temat ich strojów, uważam, że akurat do nich styl jakby-po-wstaniu-z-łóżka pasuje idealnie, pewnie sam Lagerfeld siedzący na chmurce spodziewał się koszuli nocnej na jednej ze swoich ulubienic.

Instagram will load in the frontend.

Gisele Bundchen również nie zawiodła i pojawiła się w projekcie Chanel z 2007 roku. Co interesujące, jest to suknia z kolekcji ślubnej, a Gisele pojawiła się publicznie na wydarzeniu tej rangi pierwszy raz od rozwodu z futbolistą Tomem Bradym. Czy to był jakiś statement? Można się jedynie domyślać, że tak, chociaż wiele gwiazd tego wieczoru paradowało wesolutko w sukniach ślubnych. Rihanna na przykład w cukrowych białych różach jakby zdjętych wprost z weselnego tortu z cukierni Tortex, a Penelope Cruz w przezroczystym welonie inkrustowanym kryształkami, w którym mogłaby zagrać niegrzeczną siostrę przełożoną.

Instagram will load in the frontend.
Instagram will load in the frontend.
Instagram will load in the frontend.

Dark Anime Academia im. Karla Lagerfelda

Tylu białych kołnierzyków, czarnych teksturowanych tkanin i zadziornych falban nie widziałam dotąd chyba na żadnej Met Gali. Co prawda musiałam doczytać, kim jest wyglądający jak archanioł Conan Gray – piosenkarzem – ale spokojnie w takiej stylizacji mógłby zagrać rolę głównego love interest w aktorskiej wersji anime o akademii wampirów.

Instagram will load in the frontend.

Główną rolę żeńską, zjaponizowanej albo zwesternizowanej wersji Wednesday Addams, zagrałaby oczywiście Jenna Ortega, której olbrzymią popularność po zagraniu zbuntowanej latorośli Gomeza i Morticii wyciska się obecnie do ostatniej kropli. Ja jestem już trochę tym znudzona.

Instagram will load in the frontend.

Rywalizujących ze sobą łowców wampirów spowitych w długie płaszcze zagraliby DiddyBrian Tyree Henry, ten pierwszy oczywiście tego złego, a drugi dobrego, pomagającego głównym bohaterom w ucieczce przed szalonym dyrektorem magicznej akademii. W tej roli, oczywiście, Jared Leto, który zgubił gdzieś kocie przebranie.

Instagram will load in the frontend.
Instagram will load in the frontend.
Instagram will load in the frontend.

Najlepszego przyjaciela głównego bohatera, tego co rzuca żartami jak z rękawa, ale można na niego liczyć podczas magicznej walki z wilkołakami, zagrałaby Kristen Stewart. Po stronie głównej bohaterki mielibyśmy natomiast dwie przyjaciółki – rozgadaną i szaloną Cardi B oraz spokojną i skupioną Bellę Ramsey, która umie rozprawiać się z zombiakami bez wyciągania rąk z kieszeni swojej błyszczącej garsonki.

Instagram will load in the frontend.
Instagram will load in the frontend.
Instagram will load in the frontend.

Moje perełki

Karl Lagerfeld sfotografował Elle Fanning, gdy ta miała 13 lat. Młoda aktorka oddała hołd projektantowi, nawiązując swoją kreacją do zdjęcia, które wówczas jej zrobił. Chociaż teoretycznie czarne wstążki we włosach, suknia ślubna jak z firanki i pęk dzikich kwiatów w ręku brzmią jak totalna katastrofa, eterycznej Elle taki anturaż bardzo pasuje. Ale ona zdobywa moje serce za każdym razem, gdy ją widzę.

Instagram will load in the frontend.

Szczerze pisząc, dopóki Konrad nie zwrócił mojej uwagi na to, że Florence Pugh ma ogoloną głowę, zupełnie tego nie widziałam – tak kompletnie wyglądała na niej biała kreacja z czarną koroną z długich piór na kształtnej głowie. Skojarzyła mi się od razu z Diuną 2, która będzie miała premierę w tym roku, ale czy to było celowe nawiązanie, tego można się jedynie domyślać.

Instagram will load in the frontend.

Tytuł mojej ulubionej pary tegorocznej Met Gali wędruje do Suki WaterhouseRoberta Pattinsona, o których związku prawdopodobnie wiedziałam już wcześniej, ale przypomnieli mi o sobie, pojawiając się pierwszy raz publicznie jako para. Kreacja Suki wyróżniała się pozytywnie na tle wszędobylskich czerni i bieli, ale najbardziej wyróżniały ją szczęśliwe i zakochane oczy Pattinsona, których nie odrywał od niej przez cały wieczór. Shipuję ich mocno!

Instagram will load in the frontend.

I na koniec… daddy nas wszystkich, czyli Pedro Pascal w czerwonym pluszowym płaszczu od Valentino.

Instagram will load in the frontend.

***

To by było na tyle, tegoroczna Met Gala za nami, według mnie było sporo miłych dla oka stylizacji, ale ogólnie wyszło to, poza paroma wyjątkami, które pojawiły się w powyższym tekście, bardzo zachowawczo. Nie omówiłam wielu kreacji, m.in. Anne Hathaway, Nicole Kidman czy Sydney Sweeney, które wzbudzały sporo emocji, bo jestem ciekawa, co wy o nich sądzicie. Dajcie znać w komentarzach!