Wiecie, że szwedzkie feministki (tfu! feministki, tfu!) chcą uczynić kino jeszcze mniej realistycznym? Chciałyby, żeby kobiety rozmawiały o czymś innym niż o mężczyznach.
Uważajcie. Szwedzi zaczynają oceniać filmy pod względem poprawności płciowej. Film, żeby dostać kategorię “A”, musi przejść test Bechdel [od pomysłodawczyni, Alison Bechdel. Wygoolajcie jej zdjęcie i wiele stanie się jasne – przyp. autor]. Jednym z głównych kryteriów, jakie musi spełniać film, jest występowanie co najmniej dwóch postaci żeńskich, które rozmawiają o czymś innym niż faceci. “Harry Potter” nie zdał. “Władca Pierścieni” nie zdał. I “Star Wars”, i “Social Network”. Ostatnimi dobrymi filmami, które przychodzą mi do głowy, jako potencjalnie zaliczające ten test są “Persona” Bergmana i “Godziny”. Tylko, że ten pierwszy ma już z 50 lat, a ten drugi wcale nie jest dobry. Miał tylko dobry marketing.
Zanim jednak napisałem o czymś, o czym nie mam pojęcia, skonsultowałem się ze specjalistką od bycia kobietą.
– K, o czym rozmawiają laski?
– Laski rzadko rozmawiają.
– No przecież cały czas pytlujecie.
– No tak. Tylko laski mówią, a nie rozmawiają.
– To o czym do siebie mówicie?
– Daj mnie spokój, jak w Larę gram.
– No Kaaaaaa.
– Zobacz sobie na Wizażu.
– Byłem raz, to złe miejsce. No powiedz.
– Nie wiem. O facetach?
Co jest całkowicie przekonującym mnie dowodem, że to jeden z waszych głównych tematów. Co gorsza wiem, w jaki sposób o nas rozmawiacie. To my nosimy łatkę świń, ale to wy rozmawiając jesteście w stanie wywlec najbardziej intymny szczegół. Rozmowa facetów o seksie, takiego typowego Andrzeja z typowym Adamem, opiera się o trzy główne punkty: jakim cudem to się stało, czy było fajnie i jakie były cycki. Serio. Nieczęsto wychodzimy poza te ramy, a odpowiedzi są zwykle bardzo oszczędne i składają się głównie ze wszelkich możliwych form przysłówka zajebiście. W tym samym czasie ta hipotetyczna Andżela, którą zaliczył typowy Andrzej z naszego przykładu, zdążyła nie tylko opowiedzieć kiedy, gdzie, jak długo i mocno, jak pachniało i o czym wtedy myślała. Ona już opisała rozmiar, kąt zakrzywienia i porównała go ze wszystkimi poprzednimi partnerami. A biedny Andrzej dalej się po prostu cieszy, że uprawiał seks.
Ale nie, aktywiści zawsze wiedzą lepiej. Akcję popiera PAŃSTWOWY Szwedzki Instytut Filmowy. Państwowy. To jest zwykła, piękna, wynikająca z najlepszych totalitarnych tradycji cenzura. Państwom skandynawskim socjal już dawno zaczął uderzać do głowy, ale z roku na rok robi się coraz gorzej. Skandynawska kablówka Viasat Film zaczyna stosować płciowe kryterium w recenzjach swoich filmów, a w ramach pasma “Superniedziela” będzie wyświetlać tylko filmy z oceną “A” – m.in. “Igrzyska śmierci”, “Żelazna Dama” czy “Savages: ponad bezprawiem”. Już taki “Hurt Locker” nie przejdzie. Co z tego, że to pierwszy film, za który kobieta dostała reżyserskiego Oscara?
Pamiętajcie, nie ma nic gorszego niż ludzie, którzy lepiej od was wiedzą, co jest dla was lepsze. Ci przekonani o swojej misji, prawie do wydawania sądów i niezachwianej wierze w ich słuszność i niepodważalność.
Gdyby ludzie chcieli oglądać kobiece kino, to te filmy by powstawały. Rynek sam by to uregulował. Ale kto miałby to oglądać? Kobiety? Kobiety nie chcą oglądać filmów o kobietach, bo zazwyczaj kobiet po prostu nie lubią. A faceci nie chcą oglądać filmów o kobietach, bo… No dobra, chcą, ale nie są to filmy, które normalnie puszcza się w kinach.
– K, na co idziemy do kina?
– No na “Thora”?
– A nie chcesz wybrać czegoś innego? Czegoś, na czym nie poczujesz się przytłoczona testosteronem?
– Zaraz ja Ci przytłoczę.
– Ale chcę wspierać twoją kobiecość i równość płciową.
– A ja chcę zobaczyć klatę Hemswortha.