Wszyscy objedzeni pierogami, sałatką jarzynową i rybą? Rozleniwieni rodzinnym nastrojem tych świąt? Odświętne ciuchy już w plamach od barszczu? No to najwyższa pora trochę się rozruszać na lepsze trawienie. A nic tak nie wspomaga trawienia jak dobra rozmowa.

Na przykład o tej odwiecznej dyskusji, czy ateiści i wszelkie inne formy niewierzących (lub wierzących inaczej) mają prawo do obchodzenia Bożego Narodzenia. Oczywiście nie jest to dyskusja powszechna, bo bierze w niej udział tylko wierzący plebs, który wierzy głównie w swoją nieomylność i prawo do ferowania wyroków, i niewierzący plebs, który jest na tyle głupi, żeby się tymi pierwszymi przejmować i podejmować próbę odpowiedzi.

Na szczęście obie strony konfliktu mają mnie. Bezstronnego sędziego, który raz na zawsze rozstrzygnie ich spór. Zwycięzca zgarnie choinkę, prezenty i barszcz z uszkami. Zwycięzca bierze wszystko.

Zacznijmy od daty. Chrześcijanie nie wiedzą, kiedy urodził się (lub nie) ich bóg. Datę 25 grudnia przyjęto umownie. Koniec grudnia to czas przesilenia zimowego, zwycięstwa dnia nad nocą i światła nad ciemnością. Według wielu pogańskich wierzeń najważniejszy czas w roku (rzymskie Saturnalia, słowiańskie Gody, Jul u plemion germańskich, narodziny Mitry u Persów itd.). Najstarsze wzmianki o świętowaniu w tym czasie Bożego Narodzenia pojawiają się gdzieś w czwartym wieku naszej ery. Czyli późno.

Chrześcijanie 0 : 1 Cała reszta

Choinka. Źródeł jest wiele, a każde mówi coś innego. Jedno jest pewne: do chrześcijaństwa i narodzin Jezusa pasuje jak pięść do nosa. Palma to co innego, ale choinka jest nasza, europejska. Mi najbardziej podoba się interpretacja, według której choinka wyobraża Yggdrasil, drzewo świata, przez powieszenie na którym poświęcił się Odyn. Germanie świętując, wieszali na drzewach ludzi, my ograniczamy się do bombek. Ale nie musimy szukać tak daleko. Choinka, jako drzewo zielone zimą, to symbol odradzającego się życia i płodności. U Słowian tę rolę pełniły snopki słomy wstawiane do domu (przetrwały jako sianko pod obrusem), a samo drzewko przywędrowało do nas z Niemiec. Tak jak dużo później celtycka jemioła, okrężną drogą przez Stany Zjednoczone.

Chrześcijanie 0 : 2 Cała reszta

Talerz dla zbłąkanego wędrowca. Tak wędrowca, tylko że z zaświatów. Albo, według jednej tradycji, od magii w tym czasie aż iskrzy w powietrzu, więc zmarli korzystają z okazji i odwiedzają domy (tylko chuj nie nakarmi przodka wpadającego w odwiedziny), albo zostawiasz nakrycie dla opiekuńczego ducha domu, który mieszka z tobą przez cały czas (bo tylko idiota podpada nadprzyrodzonej sile, z którą mieszka pod jednym dachem i która niezadowolona może zacząć złośliwić). Kto by się spodziewał? Kolejna pogańska geneza?

Chrześcijanie 0 : 3 Cała reszta

W twoim domu czeka się do północy, żeby usłyszeć, jak zwierzęta odzywają się ludzkim głosem? Ty, pogański bękarcie ty, już cię lubię. Nie wiesz, że według chrześcijan zwierzęta nie mają duszy? Za to według pogan w zwierzęta mogły wcielać się duchy zmarłych.
Następnym razem, jak zapragniesz kopnąć psa, zastanów się, czy to nie dziadek.

Chrześcijanie 0 : 4 Cała reszta

Prezenty. Dlaczego dajesz materialne prezenty? Przecież Jezusek gardzi materialistami. Starzy bogowie nie gardzili. Mili im byli ludzie, którzy potrafią sobie w życiu poradzić. Dlatego na przykład w czasie Saturnaliów rzymianie obdarowywali się drobiazgami i wcale-nie-drobiazgami. Kościół katolicki przejął ten zwyczaj i nadał mu nowe znaczenie. Że to niby na pamiątkę darów wręczonych przy kołysce przez trzech króli. No bicz pliz. Na pamiątkę tego to się kopertę księdzu po kolędzie daje.

Chrześcijanie 0 : 5 Cała reszta

Przykłady można mnożyć i mnożyć, a wynik i tak pozostanie jednoznaczny. Liczba potraw, same potrawy i wszystko, co sobie możesz wymyślić. Jeśli ktokolwiek powinien przestać obchodzić Boże Narodzenie, to sami katolicy. Liczby nie kłamią. Cieszcie się swoimi obyczajami, interpretujcie je sobie, jak chcecie, ale nie zapominajcie, jakie są ich korzenie. To nie religia jest właścicielką, tylko tradycja.

Nie neguję twojej wiary. To twoja wiara i nic mi do niej. Ale kiedy następnym razem przyjdzie ci do głowy, że jakiś dzień w roku należy się tylko tobie i twoim współklękaczom, pamiętaj, że inni robili na tych ziemiach to samo, na długo przed tym, jak dotarł tu Jezusek ze swoją smutną kompanią. W czasach, kiedy w wierzeniach naszych przodków rządziły siły, które zrodziły się z naszych lasów, jezior i rzek. Dużo tu właściwsze niż te narodzone w jakimś odległym pustynnym kraju.

I może, tylko może, będą wciąż celebrowane, kiedy kościoły będą już tylko wspomnieniem. Bo wiara ewoluuje, zmienia się i przemija. Tak jak wszystko.

 

...
Napisałem plebs tylko po to, żeby sprawdzić ile osób przypierdoli się o to jedno słowo.