Wszyscy wiedzą, o co chodzi i nie muszę się produkować, prawda? Stany Zjednoczone zalegalizowały małżeństwa jednopłciowe. Chociaż, moim zdaniem, właściwiej byłoby powiedzieć, że po prostu w pełni zalegalizowano małżeństwo, bo odmawianie dwojgu dorosłych ludzi możliwości sformalizowania związku to dla mnie jakaś zupełna abstrakcja, którą poziomem absurdu bije jedynie fakt, że dwoje dorosłych ludzi w ogóle chce formalizować związek.

Jeżeli dwoje dorosłych chce to zrobić, to ja to szanuję.
Jeśli świat się cywilizuje i takim dwojgu to umożliwia, to ja się cieszę i z tej okazji zmieniam sobie profilowe na tęczowe.
Było warto. Naprawdę było warto.

Dzięki temu poczułem się lepiej.
Nie dlatego, że poczułem się zjednoczony z innymi fajnymi ludźmi, którzy to zrobili. Nie poczułem.
Nie dlatego, że czuję nieodpartą potrzebę wyrażania swoich poglądów. Nie czuję.
Nie dlatego, że jestem działaczem na rzecz równości. Nie jestem.
Nie dlatego, że to znak upadku ciemnogrodu na świecie. To nie jest znak upadku ciemnogrodu, to tylko mały krok do uczynienia świata normalniejszym i przyjaźniejszym miejscem.

Poczułem się lepiej, bo była to kolejna wspaniała okazja do oczyszczenia atmosfery wokół siebie. Do usunięcia ze znajomych każdego, kto uważa, że tęczowa profilówka to doskonała okazja do wyrażenia niepokoju o przyszłość Prawdziwych Rodzin i Prawdziwych Polaków. że należy przypomnieć mi, że świat to złe miejsce, w którym rządzą źli homożydzi, a tuż za rogiem czają się pedały prowadzące dzieci do przedszkola. Że należy wstać i walczyć.

Nawet nie chodzi mi o to, że smutnym jest fakt, że wśród moich znajomych są ludzie, którzy w to wierzą. Niech sobie wierzą w co chcą. Jestem na tyle tolerancyjny, że, w pewnym – mocno ograniczonym – stopniu, jestem nawet w stanie tolerować nietolerancję. To, co mnie przeraża, to fakt, że próbują mnie wciągnąć w swój mały ksenofobiczny i homofobiczny świat. Że mają tak olbrzymie poczucie misji, poparte niezachwianym przekonaniem o słuszności swoich racji.
Nie, dziękuję, wypchaj się swoimi przekonaniami, ja mam już całkiem pokaźny zasób własnych, które w zupełności mi do życia wystarczą.

Dziękuję ci, tęczo, że jesteś. Może na twoim końcu nie ma garnka ze złotem, ale, na miły bór, naprawdę masz w sobie magię. Moc odsłaniania oszołomów.
Teoretycznie podobną funkcję powinna spełniać profilówka w barwach polskiej flagi. Nawet przez chwilę miałem plan, żeby wykorzystać ją do pozbycia się ze swojego fejsbuka oszołomów z lewej strony barykady, ale jednak nie jestem w stanie wziąć na siebie ciężaru, jaki niesie za sobą taka zmiana. Niestety, w którymś momencie biało-czerwone barwy przestały w internetach wyrażać pozytywny patriotyzm i dumę. Stały się, wbrew swojej wielowiekowej tradycji, nośnikiem agresji, zamknięcia i zaściankowości. Nie reprezentują wartości, tylko uparty ośli sprzeciw i niezadowolenie.

Dlatego dziękuję ci, tęczo w profilowym, a tobie, flago w profilowym, na razie podziękuję. Jakoś, parafrazując klasyka, milszy mi najgorszy nawet pedał od pospolitego skurwysyna.