Jednym z największych sukcesów, jakie odnieśliśmy z K podczas sześciu lat naszego bycia razem, było wypracowanie szybkiej i skutecznej metody wybierania jej nowego telefonu.

wpis powstał we współpracy z marką Alcatel

Nawet sobie nie wyobrażacie, ile czasu dzięki temu zaoszczędziłem. Bo widzicie, K wymienia telefon średnio co pół roku. Nie żeby była aż takim nerdem. Po prostu w jej otoczeniu telefonom zdarza się ginąć śmiercią nagłą, niespodziewaną, tragiczną i zazwyczaj nieodwołalną.
Dlatego, żeby nie tracić co pół roku czasu na zastanawianie się, jaki telefon kupić, wybraliśmy kilka cech. Miał być niezbyt drogi, działać płynnie i robić ładne zdjęcia (czyli takie, na których włosy wychodzą dobrze, a K nie wychodzi grubo). No i tak to trwało. W czasie, w którym ja korzystałem z tego samego topowego modelu, ona zużywała dwa do czterech średniaków i wszystko było w porządku.

Alcatela Idol 4s dostałem do testów w chwili, kiedy stałem przed decyzją o wyborze nowego telefonu i zacząłem zastanawiać się nad sensem wydawania kilku tysięcy. Okazało się, że coś, co na papierze wyglądało jak idealny smartfon dla mojej dziewczyny, jest czymś, co mi w zupełności wystarcza. Za dużo mniejszą cenę , bo Idol 4s kosztuje w tej chwili poniżej 2000 zł, Idol 4 (o bardzo podobnych bebechach, ale w mniejszym rozmiarze) ok. 1200. Czyli cena z półki średniej za telefon wykonany jak topowe modele.

Bo to jest pierwsza rzecz, która rzuca się w oczy, kiedy bierzesz go do ręki. Można lubić albo nie połączenie aluminium i szkła, ale nie można mu odmówić jakości wykonania. Jest solidny, nic w nim nie skrzypi, nic mu nie lata, wszystko jest idealnie spasowane i wykończone. Jedyne, do czego mógłbym się przyczepić, jeśli chodzi o bryłę, to rozmiar – 5,5″ to już dla mnie odrobinę za dużo.
Ale jest jeszcze coś, co zwracasz uwagę, zanim weźmiesz się za telefon. Zawartość pudełka. Bo oprócz standardu w postaci słuchawek (chociaż nie do końca taki standard, bo dostarczyło je JBL) i ładowarki, dostajesz folię ochronną i etui na plecki (kompletnie nie rozumiem, dlaczego nie jest to standardem, miło, że ktoś w końcu o tym pomyślał) i, uwaga, google VR. Użytecznością i jakością dorównują tym, za które Samsung liczy sobie jakieś 500 zł. Nie jest to raczej coś, czego używa się na co dzień, ale do oglądania przywiezionych z wakacji zdjęć 360° w zimne i deszczowe październikowe popołudnie jest jak znalazł.
Chociaż dla mnie najfajniejsze są głośniki stereo o mocy 2×3,6W. Tak, stereo. Głośniki znajdują się po dwóch stronach wyświetlacza i w połączeniu z naprawdę dobrej jakości wyświetlaczem czynią ten telefon bezapelacyjnie najlepszym pod względem odtwarzania multimediów. I kiedy mówię bezapelacyjnie, to mam na myśli bezapelacyjnie. Idol gra głośniej i czyściej niż mój laptop (co w sumie o niczym nie świadczy) i jakikolwiek telefon, z jakim go porównywałem. Z łatwością zagłuszysz nim każdego typowego Sebę puszczającego muzykę w autobusie.

A teraz najważniejsze. Aparat. Zacznijmy od tego, że nie jestem fanatykiem mobilnej fotografii. Nie chcę porównywać cyferek i danych. Chociaż w tym wypadku robią wrażenie (16 Mpx tył i 8 przód), to same jeszcze o niczym nie świadczą. To, czego oczekuję od aparatu, to zdjęcia, które będą dobrze wyglądały w internecie, i włosy K wychodzące dobrze najpóźniej przy czwartej próbie. No i to chyba udało się osiągnąć, bo wszystkie zdjęcia, które wrzucałem w ostatnich tygodniach, zrobiłem tym telefonem. Zresztą sami oceńcie, przeglądając poniższą galerię. Jeśli któreś zdjęcie się powtarza, to dlatego, że dla porównania wrzuciłem zdjęcie przerobione w VSCO lub Instagramie i zdjęcie surowe.

Jest jeszcze kilka drobiazgów, na które warto zwrócić uwagę. Między innymi przycisk Boom Key umieszczony z boku obudowy, który pozwala wyzwolić dodatkowe ukryte funkcje. Na przykład podbije muzykę, kiedy jej słuchasz, albo włączy animację pogodową, kiedy wciśniesz go na głównym ekranie. Ale najciekawsza jego funkcja wyzwala się przy zablokowanym ekranie. W zależności od sposobu wciśnięcia może zrobić zdjęcie lub serię zdjęć, bez konieczności odblokowywania telefonu. Świetne, kiedy chcesz złapać na szybko jakieś ujęcie, zwłaszcza kiedy większość producentów rezygnuje z fizycznego przycisku aparatu.
No i coś, co pokochałem, a na co mało kto pewnie zwróci uwagę. Sama nakładka systemowa przypomina gołego Androida 6.0, co jest spoko. Możliwość dodawania skrótów na ekranie blokady też. Ale ta duperela, którą widać poniżej, to coś, co uwielbiam. Kiedy zbliżasz palec do ekranu, tapeta zostaje rozmazana, co sprawia, że napisy pod ikonami stają się czytelniejsze. Kto jest fanem szczegółowych i kolorowych tapet zrozumie i doceni.

ezgif-com-resize

Oczywiście Idol 4s nie jest telefonem wolnym od wad, jednak w większości są to wady, na które cierpi cała generacja. Na przykład bateria. Spokojnie wytrzymywała mi cały dzień, czyli tyle ile w innych telefonach. Wystarczająco długo, chociaż byłoby miło, gdyby było dłużej. Na szczęście ładuje się dosyć szybko. Aparat średnio radzi sobie w nocy, ale to chyba też dość powszechny problem. No i plecy strasznie się palcują, ale to standard w przypadku smartfonów pokrytych taflą szkła.

Idol 4/4s może być niezłym wyborem. Trzeba się tylko przyzwyczaić do zaskoczonych spojrzeń ludzi, którzy nie mieli pojęcia, że Alcatel wciąż robi telefony. Albo je polubić, w końcu oryginalność to pożądana cecha. Mi się podobał i w sumie oddawałem go z lekkim żalem, bo wciąż miałem wrażenie, że nie odkryłem w nim wszystkiego, co ma do zaoferowania. Nie jestem pewien, czy będzie moim następnym telefonem, ale na pewno go rozważę. I już zawsze będę mu wdzięczny za to, że zmienił moje podejście do średniej półki cenowej.