Wielu mężczyzn uważa, że kupienie kobiecie biżuterii, która jej się spodoba, jest trudne.
Jest to błędne przekonanie, o czym łatwo się przekonać, próbując chociaż raz kupić jej bieliznę.
Wpis powstał we współpracy z marką PANDORA
Kobiety kochają biżuterię. Jedni powiedzą, że to truizm, drudzy zarzucą mi, że uogólniam, i podadzą przykłady kobiet, które wcale nie kochają biżuterii, ale zasadniczo sprawa wygląda właśnie tak. Kobiety ją kochają i my też powinniśmy ją pokochać. Albo przynajmniej uświadomić sobie, że kupowanie jej nie jest takie straszne.
Ze wszystkich prezentów to właśnie biżuterię lubię dawać najbardziej.
Lubię myśleć, że daję jej coś, czego głównym celem jest sprawienie jej radości. Że to coś, co będzie z nią na lata. Czekolada zostanie zjedzona, kwiaty zwiędną, ubrania się znoszą, a ona zostanie. Za każdym razem, kiedy zobaczę na niej jedną z tych ozdób, będę mógł pomyśleć, że to prezent ode mnie, i przypomnieć sobie, w jakich okolicznościach go dałem. I wiem, żo ona myśli podobnie.
No i, nie ukrywam, lubię to, że jak już załapiesz, o co chodzi, biżuteria staje się pewniakiem, jeśli chodzi o prezenty.
JAK TO SIĘ ROBI
Zacznij od znalezienia odpowiedniego salonu. Znalezienie odpowiedniego salonu zazwyczaj odbywa się poprzez znalezienie się przed odpowiednim salonem w odpowiednim momencie (czyli w momencie, w którym przypomnisz sobie, że miałeś kupić prezent). Nic nie stoi na przeszkodzie jednak, żeby znaleźć sobie odpowiedni salon wcześniej (na przykład patrząc, przed którymi wystawami zatrzymuje się twoja dziewczyna).
Następnie zdobądź się na odwagę, żeby wejść do środka. Nie przejmuj się, że tam wszystko takie ładne i błyszczące, a ty jesteś taki nieładny i niebłyszczący, na dodatek nieogolony i masz niewyprasowane spodnie. Nikt nie będzie cię oceniał, panie są miłe, nawet jak masz źle nałożoną czapeczkę (sprawdziłem).
Kiedy już będziesz w środku i zaczniesz się nerwowo rozglądać, zostanie ci zaproponowana pomoc. To dobrze, bo to jedyna pomoc, na jaką możesz liczyć. Zapamiętaj moje słowa. Nigdy nie ufaj koleżankom swojej dziewczyny. Koleżanki dobrze nie doradzają, bo tak naprawdę nie lubią albo jej, albo ciebie, ewentualnie są zwyczajnie wredne, albo mają kiepski gust. Na dodatek na pewno się wygadają i zepsują niespodziankę. Za to pani z salonu nie dość, że wie, o czym mówi, to jeszcze nie ma interesu w tym, żeby ci zaszkodzić. A nawet przeciwnie, chce, żebyś wrócił.
Ja przyjmuję strategię pobłądź przez chwilę po sklepie, jakbyś wiedział, co robisz, a później pozwól sobie pomóc.
Najlepiej przyjść przygotowanym, wiedząc przynajmniej, czego mniej więcej szukasz. Najprostszy sposób, żeby wiedzieć, co chcesz kupić, to poznać swojego wroga partnera. Zwróć uwagę, jakie elementy biżuterii lubi nosić. Czy wybiera złoto, czy srebro.
Jeżeli wiesz, co lubi, duży wybór przestaje być twoim wrogiem, a zaczyna być sprzymierzeńcem. Zwłaszcza jeśli decydujesz się na biżuterię modułową, czyli bazę, na przykład w postaci bransoletki, do której dołączasz kolejne elementy (charmsy, zawieszki, przywieszki, te takie, co się na bransoletce wiesza, jak zwał, tak zwał), których wybór jest duży.
Bardzo duży.
Właściwie jeszcze większy, ale gdybym miał to pokazać na zdjęciach, to zrobiłaby się z tego wpisu fotogaleria. Na dodatek charmsy się zmieniają i pojawiają się kolekcje specjalne (jak na przykład obecna, walentynkowa). A to znaczy dla ciebie jedno. Kupujesz podstawę raz, a później do końca życia możesz dokupywać elementy, które obdarowana może sobie dowolnie układać, zestawiać i komponować.
To naprawdę jest prostsze, niż się wydaje. Po prostu musisz pamiętać, dla kogo i po co się starasz. Chcesz, żeby twoja kobieta, otwierając paczuszkę, poczuła się wyjątkowa. Żeby poczuła, że zdobyłeś się na wysiłek znalezienia czegoś specjalnie dla niej. Czegoś co do niej pasuje i co ją wyrazi. Wystarczy, że będziesz o tym pamiętać i na bank dasz radę. I nawet ci to zapakują.
Później wystarczy wrócić do domu, dać jej zauważyć pudełko, rozsiąść się wygodnie i najpierw patrzeć, jak się wierci ze zniecierpliwienia i próbuje powstrzymać przed podejrzeniem, a potem jak cieszy się, otwierając je.
I jak uśmiecha się za każdym razem, kiedy zakłada biżuterię i myśli o tym, że dostała ją od ciebie.
Marilyn Monroe śpiewała, że diamenty są najlepszym przyjacielem dziewczyny. Prawie trafiła. Nie diamenty, a biżuteria ogółem i nie dziewczyny, tylko mężczyzny który chce ją obdarować.