Ponieważ ostatnimi czasy cała masa fanów (trzech) zarzuciła mnie wiadomościami, że piszę za rzadko, a jak już piszę to za długie teksty, postanowiłem się dostosować i pójść z duchem czasu. Wprawdzie nie jestem jeszcze gotów, by sprostać oczekiwaniom absolutnych analfabetów i założyć kanał na YouTube, ale, w ramach eksperymentu, spróbuję się dla odmiany streszczać.

Zacznę od próby odpowiedzi na pytanie, które pada od dnia publikacji pamiętnego “Jak zostałem kurem domowym”.

koment

Aby odpowiedzieć na to pytanie, byłem zmuszony przeprowadzić szerokie konsultacje. Opowiedziałbym wam o nich, ale próbuję się streszczać.

Problem w skrócie:
– nigdy nie miałem faceta;
– więc nigdy nie musiałem uczyć go najprostszych czynności;
– nie mam pojęcia, jak rzetelnie odpowiedzieć na to pytanie.

Konsultacje (które były szalenie zabawne, ale ich opis się nie zmieści) przyniosły jednak efekt. Odpowiedź brzmi:

Faceta nie da się nauczyć podstawowych czynności. Facet potrafi sprzątać i gotować. Prawdopodobnie twój egzemplarz to nie facet, a leniwa pipa, przyzwyczajona (najpierw przez mamusię, później przez byłą, ostatecznie utwierdzona w tym przez ciebie), że wszystko robi się samo.