Zauważyliście tę ciszę, która zapanowała w mediach po wyborach? Nie taką zupełną ciszę, ale względny spokój. Jakby wszyscy w kraju łapali oddech. Niby ktoś tam kogoś zaczepia, niby coś się dzieje, ale w porównaniu z ostatnimi tygodniami zawieruchy wygląda to jak dziecięce igraszki. Niektórym to odpowiada. Innych to nie obchodzi. Mnie to boli.
Boli mnie, bo im jest ciszej, tym bardziej brak mi w mediach mojego ulubionego tematu ostatnich miesięcy (jeśli nie lat). Zajęliśmy się wyborami i uchodźcami, a o złotym pociągu nikt już nie pamięta. A on wciąż gdzieś tam jest. Albo wciąż go tam nie ma.
– Wiesz, taki kuter…
– Wiem. Taki kuter, który może być wielbłądem, koniem i psim zaprzęgiem, a morzem jemu pustynia, step albo bezkres śniegu. Wiem.
“Muzeum Wyobraźni”, Sala VII: Kuter, Waldemar Łysiak
“Muzeum Wyobraźni”, pomimo tego, że Łysiak już od dawna nie należy do moich ulubionych pisarzy, to wciąż jedna z najważniejszych książek, które przeczytałem w liceum. Zwłaszcza ten jeden rozdział lub sala, jak chciał autor. Ten kuter, który wcale nie musi być kutrem, jest tam symbolem niespełnionego pragnienia przygody. Romantycznej ucieczki od codzienności odkładanej zawsze na jutro.
Zapisywałem sobie ten cytat na ostatniej stronie każdego szkolnego zeszytu. Miałem go w każdym kalendarzu. Niewiele brakowało, a bym sobie cały ten kuter wytatuował.
Nie zrobiłem tego i bardzo mi z tym dobrze, bo miejsce tego kutra zajął w moim sercu pociąg.
Wiesz, stary, ten złoty pociąg. Ten pociąg, który może tam być albo może go tam wcale nie być. To nie ma żadnego znaczenia. Ważne, że ten pociąg mógłby być. Nie jest, w przeciwieństwie do kutra, marzeniem o czymś, co nie jest możliwe do spełnienia z powodu szarego życia, w które daliśmy się złapać. Nie jest czymś, co zawsze odkładamy na jutro, kiedy już uporamy się z prozą codzienności. Nie jest reliktem zamierzchłych czasów, który stał pochylony na brzegu już w czasach Josepha Conrada.
Jest czymś, co zdarza się tu i teraz.
Jest (prawie namacalnym) dowodem na to, że nie wszystkie wspaniałe przygody zostały już przeżyte i nie wszystkie odkrycia zostały dokonane. Możesz właśnie w tej chwili wstać, znaleźć w lumpeksie kapelusz z szerokim rondem, ukręcić bicz i zacząć szukać skarbów. I, być może, jeśli się wyjątkowo postarasz, trafisz na odpowiednie tory, a na ich końcu będzie stał on.
Wiesz, ten pociąg.
Pociąg, który może być grotem strzały, złotą monetą albo guzikiem od munduru. Może być przygodą, wspomnieniem lub wspaniałą fotografią. Wszystkim może być. Nawet prawdziwym złotym pociągiem.
Wiesz, taki pociąg…