Pojechałem sobie na premierę Vype. Nie zdarza mi się często, głównie dlatego, że do Warszawy daleko, ale na co fajniejszych staram się być. Jak się bloguje, to zapraszają na eventy, jak nie korzystasz, to przestają zapraszać, jak nie zapraszają, to tak jakbyś nie blogował. A ja lubię blogować, czasami jeżdżę. I pojechałem.

Tekst jest wynikiem udziału w premierze Vype i przeznaczony jest dla osób pełnoletnich

Postanowiłem też zabrać ze sobą dziewczynę. Z kilku powodów. Raz, że i tak miała urlop, to co tak sama będzie w domu na prowincji siedziała. Dwa, że miały być gwiazdy, a ja strasznie nie chciałem tych gwiazd przegapić, więc chodzące archiwum Pudelka przy boku miało całkiem sporo sensu. Trzy, że miał się pojawić Kominek, a Tomek nie chce ze mną gadać, jeśli jestem bez niej. No i cztery, najważniejsze. Z nią zdecydowanie łatwiej poznawać ludzi. Wystarczy powiedzieć “Hej, znasz K?” i pchnąć ją lekko przed siebie.

Pierwszą rzeczą, której nauczyłem się o eventach, i bardzo usilnie próbowałem przekazać tę wiedzę K, jest to, żeby najeść się przed. Niezależnie jak dobry (lub nie) będzie katering, przepchanie się przez tłum złożony z dziennikarzy, blogerów, celebrytów i zawodowych bywalców jest praktycznie niemożliwe.
Tłumaczyłem jej to przy obiedzie.

– Ty zjedz coś więcej. Samą sałatką się nie najesz.
– Nie jestem głodna.
– Ale zaraz będziesz. Zjedz, bo później nie będzie okazji.
– Serio, to mi starczy. Tylko popiję wodą.
– Zobaczymy za trzy godziny.
Trzy godziny później.
– Gdzie jest jedzenie?
– Tam.
– Gdzie tam? Nic nie widzę przez ten tłum.
– No właśnie. Mówiłem żebyś zjadła.
– Żeby mi brzuch w sukience odstawał?
– A teraz może?
– Teraz to bez znaczenia. Jestem już po zdjęciach na ściance.

Z alkoholem jest zawsze to samo, ale, o ile, wbrew temu, co mówią, można się na zapas najeść, tak napić się nie można. Dzięki temu Przez to praktycznie całą imprezę spędziliśmy w dwóch różnych kolejkach. Każdy ma jakieś priorytety. Na szczęście nasze drogi zbiegły się na moment, kiedy na sali pojawiła się gwiazda. Dzięki temu dowiedziałem się czegoś o sobie.

– Ty, patrz. To ta fajna z tatuażami z Top Model.
– Nie, to nie Gilon. To Horodyńska.
– Też fajna. Kto to?
– Ta, co krytykuje ubiór gwiazd, a ty twierdzisz, że nie ma prawa, wziąwszy pod uwagę, jak sama wygląda.
– Ale nie wygląda źle.
– Widocznie jest niefotogeniczna i dużo lepiej wygląda na żywo.
– Tak jak ja?
– Tak kochanie. Tak. Dokładnie tak jak ty.
Jeżeli chodzi o sam produkt, to jest to, jak do tej pory, moje najbardziej udane podejście do wapowania. Wymienne kartridże i produkt jako zamknięty system to dla mnie najwygodniejsze rozwiązanie. Nic nie drażniło mnie tak, jak syf robiący się podczas napełniania zbiorniczków i wycieki olejku. Nie czuję też potrzeby eksperymentowania z baterią i grzałką. Oczywiście nikogo nie zachęcam do palenia, ale to idealne rozwiązanie dla kogoś, kto chce sprawdzić, z czym to się je, odstawiając prawdziwe fajki, lub, tak jak ja, nie chce palić prawdziwych papierosów w domu.

Impreza jako całość też spoko. Zwłaszcza koncert Rubber Dots. Sprawdźcie sobie, bo to naprawdę solidny kawałek muzyki, ale o tym na pewno napisze Troyann, więc nie będę mu wchodził w kompetencje. K nie napisze nic, bo poprosiłem ją o podsumowanie tutaj.

– I jak ci się podobało?
– Super. Nie rozumiem, jak możesz to nazywać ciężką pracą.
– Coś poza tym?
– Tak – odpowiedziała, wydmuchując nosem parę wodną o zapachu wiśni. Uwielbia się popisywać. – Idziemy coś zjeść?
– A coś na temat?
– Klaudia Klara jest dokładnie taka, jak na swoich filmach.