Wczoraj słuchałam audycji o polskich grach komputerowych. Uczestniczący w niej rozmówcy zachwycali się tym, że polscy twórcy są na poziomie światowym, a nawet na międzynarodowym tle wyróżniają się swoją wyjątkowością. Zrobiło mi się bardzo przyjemnie, bo chociaż ja zupełnie nie miałam w tym udziału i prawdopodobnie nigdy nie będę miała, lubię, jak rodzime produkty są doceniane. Zaczęłam sobie myśleć o tym wszystkim co dobre i polskie, a nie dobre, bo polskie. I przypomniało mi się o Kasi.
Podziwiam ją już od liceum. Poznałam ją podczas mojego chlubnego, choć bardzo krótkiego epizodu w szkolnej dziewczęcej reprezentacji koszykówki. Miałam zerową kondycję, a poza tym nad treningi przedkładałam palenie papierosów za sklepem “Euromax”. A Kasia była gwiazdą. Nie tylko na boisku. Uczestniczyła we wszystkich szkolnych wydarzeniach, wszędzie jej było pełno – na korytarzu wciąż migały mi gdzieś jej długie czarne włosy upięte w wysoki kucyk.
Liceum minęło. Poszłyśmy w swoje strony. Od czasu do czasu gdzieś na fejsie trafiałam na jakieś informacje o Kasi – to założyła szkołę taneczną, to znów prowadziła nabór do rewiowej grupy tanecznej. W pewnym momencie okazało się nawet, że jest nauczycielką baletu mojej małej siostrzenicy.
Jest jedną z tych dziewczyn, którym nigdy nie zazdrościłam (a jak to prawdziwa kobieta, zazdroszczę wielu), ponieważ od tylu lat obserwuję jej rozwój i widzę, że Kasia doszła do wszystkiego dzięki ciężkiej pracy. I swoim talentom, oczywiście. Kobieta-orkiestra.
I wiecie co?
Udało jej się zostać Madrinhą brazylijskiej szkoły samby Alegria da Zona Sul. Madrinha to najważniejsza tancerka, która wiedzie korowód szkoły i jest jednocześnie jej twarzą. Zwykle takie miejsca przypadają brazylijskim znanym modelkom czy aktorkom, a w tym roku taką niezwykłą szansę dostała Kasia Stocka z Olsztyna!:) Zresztą spójrzcie tylko na tę tabelę. Tylko brazylijskie barwy, aż tu nagle o! Czerwień i biel.
Spełnienie tego marzenia, miejsce w szkole samby, onieśmielający kostium z piórami i szansa zatańczenia w nim przed tysiącami widzów na karnawale w Rio kosztuje dużo monet. Większość tej kwoty już uzbierała, bo jest wielu ludzi, którzy podziwiają ją tak samo jak ja. Była nawet gościem “Dzień Dobry TVN”. Do zebrania została jej niewielka kwota. Pomyślałam sobie, że co mi tam. Że pomogę. Pomyślałam też, że Konrad pomoże, bo lubi kobiety w piórach. Konrad powiedział, że pomoże i że wy też byście pewnie chcieli, i mam wam o tym napisać. Więc piszę.
Jeżeli ktoś chciałby dorzucić od siebie parę złotych, może zrobić to, klikając w poniższy link. Niech w Brazylii zobaczą, że nasze kobiety nie tylko są piękne i nie tylko potrafią gnieść orzechy pośladkami.
Polka w Rio