Lubię singli. To tacy idealni znajomi. Mają czas, kiedy są potrzebni, nie są obarczeni drugą połówką, co ważniejsze – nie obarczają ciebie problemami ze swoją drugą połówką i pozostają niewyczerpalnym źródłem anegdot i inspiracji. Można na nich popatrzyć, podumać nad nimi i w rezultacie napisać coś, co przy odrobinie szczęścia będzie ciekawe. Tak, jak dziś.

Ostatni miesiąc poświęciłem na obserwację dwóch oddzielnych, a jakże podobnych przypadków. Oboje około 30, odnoszący sukcesy i atrakcyjni. Do niedawna podręcznikowe przykłady miejskich singli, idealne materiały na bohaterów sitcomu. Teraz wchodzą w pierwsze od lat (w jednym przypadku właściwsze byłoby określenie “pierwszy raz w życiu”) poważne związki. Nie bójmy się tych słów. Zdążyli już przeżyć wspólne święta i sylwestry, poznali swoje rodziny, więc jest tak poważnie, jak tylko się da. Żeby łatwiej opowiadało się historię, nazwijmy ich Michałem i Michaliną.
Michał, odkąd go znam, twierdził, że nie ma rzeczy, której pragnąłby bardziej niż związku. Michalina przez tyle samo czasu twierdziła, że nie ma rzeczy, której pragnęłaby mniej. Jednak dziś, w obliczu rodzących się w bólach miłości, widzę, jak bardzo okłamywali świat i samych siebie. 
Michał ostatkiem sił broni ostatnich ostoi swojego kawalerskiego stanu. Wprawdzie wciąż jeszcze jeździ zupełnie niepraktycznym, a totalnie seksownym samochodem, jednak zdążył już kupić pierwszą w swoim życiu pralkę. Dowiedziałem się podczas niespodziewanego telefonu.
– Tej, przecież ty się znasz na kobietach i babskich rzeczach. Widziałem twojego, hehe, bloga. Pomóż. 
– No?
– Czy ja mogę prać koszulki z chinosami?
– Po pierwsze, skocz mi, po drugie, to zależy, po trzecie, skąd w twoim życiu pralka?
– No bo wiesz, kiedyś trzeba dorosnąć, a pralnia jest w sumie niepraktyczna i za droga. Szczególnie, jak się jest we dwoje.
– A tak mówisz ty czy ona?
– Teraz ty mi skocz, jak masz się nabijać, a nie pomagać.
– Czekaj, zaraz. To wy mieszkacie już razem?
– No nie. Ale w sumie, to tak jakby.
Widzę, jak walczy, jak bardzo próbuje, ale powoli zaczynam odnosić wrażenie, że te wszystkie piękne słowa, o tym, jak bardzo pragnie miłości, były tylko wabikiem na kobiety albo próbą zaklinania rzeczywistości. Toczy Misiek wojnę o każdy skrawek swojego dawnego życia i każdego dnia po trochu przegrywa. Na pierwszy rzut oka widać, jak się szamocze, że próbuje się starać. I że niedługo wymięknie. Że do wyboru ma albo porzucić dawnego Michała, albo marzenia o żonie. Zagubiony jak dziecko we mgle.
Nie to co Michalina. Wyobraźcie sobie, że ta silna singielka, która nie potrzebuje mężczyzny,  która jeszcze rok temu na pytanie o samotność odpowiadała “ahaha, no co ty, jak już się ożenisz i rozwiedziesz, to możemy wyjść potańczyć i może jeszcze coś, ja to nigdy i za nic, no chyba że z szejkiem, haha” przepadła. Nie ma jej. Jej miejsce zajęła Michalina, dla której poza związkiem nie ma nic. Michalina, która sama założyła swojemu ukochanemu profil na facebooku, żeby tylko było z kim w związku być, z kim się na zdjęciach z wigilii oznaczyć. Michalina, która na pytanie, co z jej twardym postanowieniem pozostania w panieństwie, nie odpowiada mi już od tygodnia, więc z tej strony nie oczekujcie zabawnego dialogu.
Ale co tak naprawdę ich łączy? 
Nie wiek, nie wykształcenie, ani styl życia. Łączy ich to, że do niedawna nikt z ich otoczenia nie postawiłby złamanego grosza na to, że w najbliższej dekadzie wejdą w szczęśliwy związek. I dalej, wierzcie mi, nikt nie postawi. No może oprócz mamy Michała, ona bardzo liczy na wnuki. Rodzice Michaliny już dawno pożegnali tę nadzieję, żyjąc w przekonaniu, że ich córka jest lesbijką. Łatwiej było pogodzić się z tym faktem, niż z myślą, że może po prostu być starą panną. 
No i to, że oboje są ofiarami. Nas, którzy atakowaliśmy ich swoimi związkami, pytaniami, powątpieniami. Ich rodziców, którzy ponad wszystko pragnęli ich szczęścia, czyli swoich wnuków. Przymusu bycia w związku. Bo wciąż jedyną rzeczą, której boimy się bardziej niż samotności, są ludzie, którzy postanowili być sami i jest im z tym dobrze.
Do niedawna byli świetnymi ludźmi, a teraz powoli stają się tylko somebody that we used to know. Michał stara się spełnić oczekiwania swojej wybranki. Michalina stara się ze swoim ukochanym sprostać oczekiwaniom całego świata.
Tak. Szczęśliwi single istnieją. Ale śpieszmy się ich kochać, bo szybko odchodzą.