Rozbraja mnie wasz optymizm. Wymyślacie sobie jakieś tam diety. Myślicie, że będziecie się ich trzymać. Wierzycie, że przyniosą efekt. Z potwierdzonych, prawdziwych i oficjalnych badań mołdawskich naukowców wynika, że 80% z was nigdy nie schudnie. A 80% z tych, którym się to uda w ciągu pół roku wrócą do dawnej wagi.

Dam wam całkowicie za darmo dietetyczną radę. To metoda 4 kroków, diabelnie skuteczna.
1. Przestań żreć, niech Twój organizm zeżre Twoją dupę.
2. Zacznij ćwiczyć, niech zje ją szybko.
3. Kiedy osiągniesz upragnioną wagę zacznij jeść, ale tylko tyle, żeby organizm przestał jeść Twoją dupę.
4. I tak aż do śmierci.

Abo możecie się pogodzić z losem, tak jak ja, żyć w zgodzie ze swoją nadwagą i cieszyć się życiem i jedzeniem. I tu dochodzimy do sedna dzisiejszego tekstu. Rozbraja mnie optymizm K. Ona naprawdę myśli, że kiedyś będę jej w jakiejś diecie towarzyszył. 

– Hunie! Mam dietę dla nas!
– Mhm.
– Z mięsem!
– Mhm.

– Dieta przodków, dla mojego wikinga – oho, socjotechniki. – Idź sobie do Aliny (która kasuje moje komentarze 🙁 ) zobacz, wyślę Ci linka.

No i przeczytałem, idea szczytna, ale nie do końca logiczna. Postanowiłem ją usprawnić. Pierwszym krokiem do udanego paleo jest badanie DNA. Musisz wiedzieć skąd pochodzisz, żeby wiedzieć dokąd zmierzasz. I jak tam dojść. Trzeba jeść to, co faktycznie jedli Twoi praprzodkowie.  I jeść to tak, jak oni jedli. Czyli sorry, ale koniec z urozmaicaniem posiłków. Jak się kiedyś prawdziwem paleo udało zabić mamuta, to uwierz mi, nie szukali do nich paleo dodatków. Żarli tego mamuta, dopóki im się mięso nie skończyło i nie przegryzali go żadną bulwą ani warzywkiem. I jestem przekonany, że nie zamawiali do niego z internetowych ekosklepów orzeszków, których nazwa brzmi jak pozycja z Kamasutry.