Kto zagląda na facebooka, ten wie, że ostatni weekend spędziliśmy z K w Toruniu. Upał za dnia był na tyle nieznośny, że przestawiliśmy się na nocny tryb życia. Nocny tryb życia sprzyja spożywaniu alkoholu. A spożywanie alkoholu sprzyja poznawaniu ludzi i filozoficznym dysputom.

Podczas kiedy K oddawała się szaleństwom na parkiecie, ja z J, naszym gospodarzem w mieście piernika, oddawałem się takim właśnie rozmowom, przy okazji obserwując kolegę, który w najlepsze flirtował z dopiero co poznanym dziewczęciem.
– No popatrz, J, całkiem nieźle mu idzie.
– Faktycznie. Swoją drogą idealna świnka.
– Świnka? Stary, nawet dresy już tak nie mówią.
– Nie o to chodzi, tylko o syndrom świnki.
– Ke? – zamieniam się w słuch, bo z racji wykonywanego zawodu J jest specjalistą w dziedzinie męskich teorii.
– No słuchaj. Syndrom świnki, to coś, co towarzyszy ludzkości od zarania dziejów. Niezależnie od tego w jakich kobietach gustuje facet, czy w nordyckich blondynkach, czy eterycznych rudzielcach, bibliotekarach albo modelkach, zawsze w jego życiu nastaje moment, kiedy potrzebuje świnki.
– Nadążam, ale czemu świnka?
– Temu, że inaczej się jej nazwać nie da, ona po prostu nią jest. Trochę za niska, odrobinę zbyt pulchna. Nosek za bardzo zadarty. I ta sprośność. W jej zachowaniu, oczach, uśmiechu. Świnka doskonale zdaje sobie sprawą z tego, że nią jest. A każdy z nas miał okres wzmożonej ochoty na wieprzowinkę, albo taki okres będzie miał. To one skutecznie leczą złamane serca, wybijają z facetów kompleksy, wypieprzają smutki i chandrę.
– Coś w tym jest. Pamiętam Twoją świnkę.
– Pieprz się. Ja pamiętam Twoją, ale świnek się nie wypomina. O nich się raczej szybko zapomina.
– Nie uważasz, że to trochę nie fair wobec nich?
– Od kiedy przeszkadza Ci odrobina seksizmu? Można tak pomyśleć, ale mi się wydaje, że one są tego świadome. Lubię myśleć, że to ich misja, że taki jest właśnie ich cel. Poza tym, nawet jeśli nie, to niektórzy faceci są przez całe życie na etapie świnki, więc nie ma chyba problemu.
– Jest – nie wiadomo skąd za naszymi plecami odzywa się K – bo wy na “etapie świnki” jesteście przez chwilę. A heteroseksualna kobieta jest przez całe życie skazana na etap zwykłej świni. Do domu pijaki!

K, nigdy nie śpi, zawsze czuwa. Czuję, że długo nie odwiedzimy Torunia.