Musicie przyznać, że to był
szalony tydzień. Blog, który miał być zabawą w niepojęty dla mnie sposób stał
się czymś znacznie więcej. I bardzo fajnie. Mam jednak wrażenie, że nie do
końca się zrozumieliśmy.
Ja napisałem kilka notek, wy
kilkaset komentarzy, pogadaliśmy i pośmialiśmy się. Dostałem od was dziesiątki
wiadomości. Dziewczyny pytają, opowiadają i żartują. Panowie głównie dziękują i
pytają, jak sobie z wami radzić. Jeśli chodzi o oferty matrymonialne, to bardzo
mi miło, ale i tak wiem, że to Ty, K.
kilkaset komentarzy, pogadaliśmy i pośmialiśmy się. Dostałem od was dziesiątki
wiadomości. Dziewczyny pytają, opowiadają i żartują. Panowie głównie dziękują i
pytają, jak sobie z wami radzić. Jeśli chodzi o oferty matrymonialne, to bardzo
mi miło, ale i tak wiem, że to Ty, K.
I tym samym odpowiedziałem na
jedno z najczęściej zadawanych pytań. Tak, K wie o tym blogu.
Dzięki wam codziennie dowiaduję
się czegoś nowego. Nie tylko o kobietach, żeńskiej blogosferze i kosmetykach.
Ja każdego dnia uczę się czegoś o sobie. Dowiedziałem się już, że jestem
kobietą, parą i firmą jednocześnie, więc prawdopodobnie mam schizofrenię. To
idealnie wpisuje się w schemat szalonego tygodnia.
A będzie jeszcze śmieszniej, bo K
przed chwilą wparowała do pokoju z mocnym postanowieniem zmiany. Zmiany koloru
włosów. Już raz to przeżyłem. Rok temu postanowiła zostać ruda.
przed chwilą wparowała do pokoju z mocnym postanowieniem zmiany. Zmiany koloru
włosów. Już raz to przeżyłem. Rok temu postanowiła zostać ruda.
– Kochanie, wolisz miedziany, czy
miodowy?
– A nie miał być rudy?
miodowy?
– A nie miał być rudy?
To był miesiąc, kiedy
dowiedziałem się o kolorach więcej, niż powinienem. Jeśli teraz będzie podobnie, to możecie się
spodziewać, że materiału starczy mi na książkę. „Fifty shades of blonde”.
dowiedziałem się o kolorach więcej, niż powinienem. Jeśli teraz będzie podobnie, to możecie się
spodziewać, że materiału starczy mi na książkę. „Fifty shades of blonde”.