Wiecie, jaki jest sposób na sukces? Ja już wiem. Trzeba znaleźć wzorzec. Tak mówią Harvey Specter i Rust Cole. Tak robi Frank Underwood. Tak postanowiłem zrobić ja. Ostatnie trzy dni poświęciłem na analizę setek blogów. Tysiące roboczogodzin, hektolitry kawy, analitycy i sprzęt z NASA są składowymi, których suma jest odpowiedzią na ostateczne pytanie:  jak stworzyć wpływowego bloga?  Zastanów się, czy jesteś gotowy, żeby poznać odpowiedź.

Nie wystarczy dobry warsztat. Ile znacie blogów pisanych dobrze, a tkwiących w limbie niepoczytności pośród blogów anorektyczek, pamiętniczków gimnazjalistek i kolejnych parentingowych tworów? Szablon też nie wystarczy, ładna buźka to nie wszystko. Regularność? Ważna, ale przereklamowana. Co więc łączy najpopularniejszych blogerów? Gdzie jest klucz? Jaki jest wzorzec? Odpowiedź może zaskoczyć wszystkich, ale ręczę za nią ja i sztab cenionych, acz anonimowych specjalistów.
Oni wszyscy mają maskotki. Ale nie to jest kluczem. Na trop wpadł już Paweł Opydo i pokazał to w swoim rankingu wpływowych zwierząt. Nasz zespół nie był zachwycony, że ubiegł nas ktoś, kto nazywa się Zombie Samurajem. Wiedzieliśmy jednak, że jest coś więcej. Że trzeba sięgnąć głębiej. Ponowne analizy i zajrzenie głębiej niż sięga gardło Sashy Grey doprowadziły nas do sedna. Pupil wpływowego blogera jest jednocześnie jego odbiciem. Albo odbiciem jego wizerunku, co w tym wypadku wychodzi na jedno.
Weźmy pierwszy z brzegu przykład. Szafiarka nazwana Jessica Mercedes i brytyjski niebieski nazwany Karl. Czyż to nie dwa wspaniałe szczyty pretensjonalności? A właściwie jeden szczyt, tak bardzo jest to spójne. Albo Fashionelka i jej buldożki, tacy eleganccy i na wskroś francuscy, jednak w internetach zawsze jakiś hejter zakwestionuje ich urodę. Bezpodstawnie moim zdaniem, jeśli chodzi o Elizę. Podobnie sprawa ma się z Kominkiem i jego jamnikiem Kominotką(?). Jamniki cieszą się sławą małych szczekaczy i jak bardzo użytecznymi psami by nie były, powszechna opinia o nich pozostaje niezmienna. Tkwią w tej samąej pułapce co Tomek, któremu z niewiadomych przyczyn wciąż przypina się łatkę trolla i krzykacza. I pewnie przypinałoby się nawet gdyby cały hajs z bloga oddawał na chore dzieci.
Odkryłem wzorzec, pozostaje mi tylko z niego skorzystać. Oto Grot. Może nie jest to wymyślne imię godne projektanta mody, ale jest męskie i mocne. Może to zwykły wzięty z ulicy kundel, ale absolutnie nie zdaje sobie z tego sprawy i ma wielkie ego. Niektórzy przypinają mu łatkę błazna i cynika, ale w rzeczywistości jest kochany i diabelnie inteligentny. Kocha K i za sens swojego życia uważa łapanie jej za spódniczkę. Wypisz wymaluj pan. Na dodatek blogerki zniszczyły mu życie. Nie wiecie, jak się czuje pies wysmarowany siemieniem, żeby mu sierść po chorobie odrosła. To zostaje w głowie.
Wybaczcie jakość zdjęć, to świeży pomysł, nie zdążyłem ściągnąć fotografa