Po ścięciu długich włosów jakoś nie mogłam się zabrać do napisania kolejnego tekstu o fryzurach. Nie bez powodu.

Cieszyłam się tym, jak moje nowe, mocno pocieniowane włosy naturalnie się układają. Jak czesane morską bryzą. Nie skupiałam się na niczym, poza tym, jak uroczy jest teraz mój wicherek nad czołem. Zastanawiałam się, jak to się stało, że dopiero teraz odkryłam, że krótkie włosy są takie fajne, i postanowiłam, że już nigdy, ale to nigdy ich nie zapuszczę.

A potem mi przeszło.

Włosy sobie odrastają w swoim tempie, a ja na nowo odnalazłam przyjemność w czesaniu ich. Z racji tego, że podczas listopadowego pobytu we Francji byłam prawdziwą Grażyną  Amelią, nosiłam pasiaste bluzki, krótkie spódniczki, berety, i wypijałam elegancko dwie butelki wina do śniadania dziennie, przegrzebałam YouTube w poszukiwaniu francuskich inspiracji na fryzury. Niestety klasyczny french roll lub french twist, czyli nasz swojski kok banan, najbardziej francuska fryzura, jaką fryzjer stworzył, znalazł już swoje miejsce w innej notce. Zrezygnowałam z niego, bo po co się powtarzać, ale mam wrażenie, że każdą z tych fryzur trochę nim czuć.
Jak Francję drogim serem.

Półupięcie z minitwistem

 

To wariacja na temat minikoczka na czubku głowy, który chyba każdemu już się znudził. Na dodatek zrobienie tej fryzury zajmuje również kilka sekund (jeśli się już ją umie, bo jak nie, to trochę dłużej). Dzięki niej na środku ulicy, w metrze, w autobusie, a nawet przed lustrem w galerii handlowej można się przeistoczyć z podczapkowego rozczochrańca w elegancką damę – według mnie lepiej się prezentuje z lekko pofalowanymi włosami (a każde są lekko pofalowane w takie urocze pogodowo dni jak ostatnio).

Wskazówki:

  • pasuje do każdej długości włosów, nawet takich do ramion
  • to idealna fryzura na drugi i trzeci dzień po myciu (i gniazdo na głowie ukryte, i lepiej się trzyma)
  • należy pamiętać, by strona, która chowa się pod twistem, nie była obluzowana (czyli w przypadku kolejnego zdjęcia lewa strona), a lubi się tak dziać i to znienacka
  • na szczęście da się to poprawić siedemnastą użytą w tej fryzurze wsuwką (i niechcący zgubić kolejnych dziesięć)

Kucyk z niesfornym twistem

 

Zaletą tej fryzury jest to, że im bardziej jest nieporządna, tym lepiej wygląda. Jak jednak już wiecie, w zaplanowanej nieporządności nie ma miejsca na niedbałość – trzeba ją wypracować za pomocą odpowiedniej liczby wsuwek, aby się taka fryzura za szybko nie rozchełstała (pomyśl, ile wsuwek byś zużyła, i pomnóż tę liczbę razy trzy, po czym dodaj jeszcze pięć tych, które w międzyczasie zgubisz).
PS. Jeśli komuś się udało tak uczesać za pomocą pałeczek, jak tej uroczej pani w filmie, to niech mnie w komentarzu oświeci, jak to robi, bo ja umiem pałeczkami, ale tylko jeść. Z tego powodu odrzuciłam pałeczki precz i po prostu zawinęłam luźno włosy pod spód wokół ich osi. Wyszło 100 razy szybciej i bez rzucania jobami.

Wskazówki:

  • równie dobrze (a może nawet lepiej) wygląda na długich włosach
  • przy pierwszym podejściu przyda się drugie lusterko, by widząc, co się dzieje z tyłu głowy, nauczyć ręce odpowiednich ruchów (jakkolwiek to brzmi)
  • warto natapirować lekko włosy u nasady i na długości, wtedy efekt będzie jeszcze bardziej puszysty i nonszalancki
  • wystające włosy również lekko tapirujemy, można dodać gdzieniegdzie jakiś drobny warkoczyk i będzie ładnie (u mnie się nie dało, bo za krótki ten mój gąszcz)
  • spryskanie fryzury na koniec suchym szamponem wcale nie jest tak głupie, jak może się wydawać – włosy zyskują nieporządny, rockowy wygląd (prawie jakby cię przed chwilą Mick Jagger wypchnął nogą z łóżka)

Romantyczne twisty

 

Podchodziłam do nich już wiosną. Zaplecione (zawinięte?) na długich włosach świńskie ogonki zebrały wówczas masę komplementów:

Uczesane na krótkich włosach prezentują się równie uroczo, są dziecinnie proste i śliczne ( i pasują do beretu. I czapki z pomponem. I lizaka w buzi).

Wskazówki:

  • jeśli wykorzystałyście kiedyś mój przepis na syrenie włosy, już wiecie, w którą stronę zakręcać i dokładać włosy
  • patent z przedziałkiem do połowy głowy ujął mnie niezmiernie – fryzura pozbawiona lekko koślawej, białej podziałki z tyłu głowy traci swój przedszkolny charakter
  • odrobina wsuwek przy mocowaniu tego rusztowania nie zaszkodzi
  • rozciąganie po spleceniu kucyków poszczególnych splotów ma sens, ale nie rozpędzajcie się za bardzo, bo efekt końcowy może was upodobnić do Drakuli i chłopak będzie się z was śmiał

Rozzuchwaliłam się ostatnio w tym czesaniu i mam ochotę na więcej. Jeśli chciałybyście, bym przygotowała coś specjalnie dla was (tylko błagam, nie fryzury pod czapki, bo w zeszłym roku poległam na tym boleśnie, moja duma ucierpiała, nie ma fryzur pod czapkę), to macie pod spodem miejsce na swoje komentarze.